Sobota w Klingenthal należała do "Biało-Czerwonych". Podopieczni Michala Doleżala w pięknym stylu wygrali "drużynówkę". Sukces nasz zespół osiągnął w składzie: Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Pozostałe miejsca na podium zajęli Austriacy i Japończycy.W konkursie indywidualnym zobaczyliśmy sześciu Orłów. Oprócz wymienionej czwórki, która tak znakomicie spisała się w "drużynówce", o pucharowe punkty walczyli jeszcze Maciej Kot i Klemens Murańka. W kwalifikacjach przepadł natomiast Stefan Hula. Niestety nie było powtórki z soboty. "Biało-Czerwoni" spisali się nieźle, bo aż pięciu wystąpiło w finale, ale nie odgrywali pierwszoplanowych ról. Najlepszy z Polaków Żyła zakończył zawody na 9. miejscu. I seria Konkurs rozpoczął się z 14. platformy startowej. Jako pierwszy z Orłów zaprezentował się Klemens Murańka. Nasz zawodnik oddał dobry skok na 126,5 m i z notą 111,9 pkt objął prowadzenie. Murańka miła spore szanse, żeby po raz pierwszy w tym sezonie awansować do serii finałowej i tym samym zdobyć pucharowe punkty. Tak też się stało, ale musiał drżeć niemal do samego końca. Murańka krótko cieszył z pozycji lidera. Świetną próbę oddał Fin Antti Aalto, który poszybował na 131 m (119,7 pkt). Murańka w dalszym ciągu był wysoko. Gorzej od 25-letniego Polaka spisali się m.in. zwycięzca serii próbnej Słoweniec Anze Semenić i weteran skoków Japończyk Noriaki Kasai. Dobrze zaprezentował się Jakub Wolny, którego po wyjściu z progu trochę skręciło, ale szybko skorygował lot. Walczył ambitnie o odległość i wylądował metr dalej niż Murańka, ale przegrał z kolegą z reprezentacji o 0,9 pkt. Jeszcze lepiej niż w serii próbnej zaprezentował się Piotr Żyła. Popularny "Wiewiór" poleciał na 129,5 m i z notą 127,7 pkt został nowym liderem oraz pierwszym zawodnikiem, który zakwalifikował się do finałowej serii. Za Żyłą wystartował Maciej Kot, ale jego próba nie była aż tak udana. Okazało się, że 120,5 m nie wystarczyło na na awans do "30". Żyłę na pozycji lidera zmienił Norweg Marius Lindvik. 21-letni skoczek poszybował na 131 m (131,2 pkt). Norwegowie pokazali klasę. Znakomicie spisali się Robert Johansson (133,5 m) i Johan Andre Forfang (132 m). W tym momencie na czele mieliśmy aż trzech Norwegów. Fantastyczny skok oddał Gregor Schlierenzauer. Utytułowany Austriak wylądował na 135. metrze i to on był na prowadzeniu (132,7 pkt). Czyżby Schlierenzauer wracał do wielkiej formy sprzed lat? Widać, że praca z Wernerem Schusterem zaczyna przynosić efekty. Groźnie wyglądający wypadek miał Thomas Aasen Markeng. Młody Norweg popełnił błąd przy lądowaniu. Służby medyczne udzieliły pomocy Markengowi na zeskoku. Norweg opuścił skocznię na noszach. Pozdrowił kibiców machając ręką, co może być sygnałem, że nic poważnego mu się nie stało. Trener Norwegów Alexander Stoeckl mówił, że raczej nic poważnego mu się nie stało, ale musi przejść serię badań. Kubacki uzyskał 126,5 m (121,3 pkt). Ten wynik daje mu oczywiście miejsce w finale. Bardzo dobrze zaprezentował się Stoch. Lider "Biało-Czerwonych" osiągnął 128,5 (127,1 pkt), co daje mu miejsce tuż za Żyłą. Identyczną odległość co Schlierenzauer uzyskał Philipp Aschenwald. Austriaków wyprzedził jednak Japończyk Ryoyu Kobayashi. Obrońca Kryształowej Kuli pokazał, że nie zapomniał jak się skacze daleko. Poleciał aż na 136,5 m (140,6 pkt) i prowadził po pierwszej serii.Drugie miejsce zajmował Aschenwald, a trzecie Stefan Kraft.Najlepszy z Polaków Żyła zajmował 10. lokatę. Miejsca pozostałych Polaków: Stoch 11., Kubacki 15., Murańka 29., Wolny 30. Z konkursem pożegnał się Kot, który zajął 31. lokatę.