Święto skoków w Polsce za nami. Za niespełna dwa tygodnie skoczków czeka pierwszy konkurs na igrzyskach w Pjongczangu. A po drodze przecież jeszcze weekend z PŚ w niemieckim Willingen, powrót na krótko do Warszawy i wylot do Azji. Tempo mordercze, ale nasi nie narzekają. - Trenerzy mają wszystko ustalone. We wszystkich konkursach bierzemy udział. Oni na tym trzymają łapę - powiedział Hula, pytany o to, czy nie należało odpuścić startu w Niemczech. - Nie ma jakiegoś szczególnego przygotowania o igrzysk. Jedziemy dalej, teraz do Willingen. Najważniejsze jest to, żeby dobrze odpocząć po konkursach, zregenerować się i walczyć - stwierdził nasz skoczek, zapewniając, że nikt nie będzie traktował kolejnych zawodów ulgowo. - Każde zawody są na sto procent. Nie ma odpuszczania. Nie byłoby sensu brać udziału w zawodach, żeby skakać na pół gwizdka - powiedział czwarty skoczek zakopiańskiego konkursu. - Czy odpuszczać starty, czy nie, to pytanie do trenera. Robimy to, co trener każe - dodał. - Jeżeli chodzi o mnie, czuję się dobrze, jestem wypoczęty. Trener dba o to, żebyśmy byli pełni energii i za to mu chwała. Więc mogę spokojnie jechać do Niemiec - powiedział Hula. Czy forma rośnie? - To ciężkie pytanie. Od początku sezonu skaczę dobrze, utrzymuję się w czołowej "15". Teraz trochę urosła na Zakopane - śmiał się nasz zawodnik. Już wkrótce czeka go dłuższe rozstanie z żoną i małymi córkami. - Wiadomo, że to ciężkie rozstanie, bo na długo wyjeżdżamy, ale są już przyzwyczajone. Jakoś będę się starał to wynagrodzić po sezonie - zapewnił Hula. Z Zakopanego Michał Białoński, Waldemar Stelmach