Siły policyjne Zakopanego wzmocnione zostały m.in. przez ekipy z Krakowa oraz sąsiednich powiatów. - W sumie ponad sto osób zabezpieczało okolice skoczni oraz miasto, a także patrolowało drogi dojazdowe, kierując w razie potrzeby ruchem w najbardziej newralgicznych punktach - wyliczał Wieczorek. Dodał, że funkcjonariusze mieli sporo pracy, ponieważ niektórzy przesadzili z alkoholem. - Skutkowało to tym, że codziennie mieliśmy średnio 30 zdarzeń. To pięciokrotnie więcej niż zwykle. Były m.in. wezwania do pensjonatów, placówek handlowych czy na ulice, gdzie dochodziło do sprzeczek i rękoczynów - przyznał. Był też jeden wypadek w sąsiedztwie pawilonu Wielkiej Krokwi. - W sobotę po zakończeniu konkursu drużynowego z drewnianego mostka do tunelu dawnej trasy biegowej spadł młody mężczyzna. Zatoczył się lub mocno oparł o prawdopodobnie spróchniałą poręcz. Doznał potłuczeń, ma także złamany nos. Pozostawiono go na noc w szpitalu na obserwacji - poinformował. Rzecznik zakopiańskiej policji powiedział też, że na drogach dojazdowych oraz w mieście udało się uniknąć stłuczek oraz kolizji. - W ciągu tych trzech dni, nawet w momentach największego natężenia ruchu, wszyscy zachowywali należytą ostrożność. Według meldunków patroli wyjeżdżający dziś z Zakopanego napotykali pewne utrudnienia na +zakopiance, ponieważ samochody poruszały się bardzo wolno. Zdecydowanie lepiej było na drogach alternatywnych. W sumie jednak, według mnie, w mieście i okolicy było bezpiecznie - podsumował Wieczorek. Oprócz policji, w stolicy Tatr i pobliskich gminach służbę pełniło ponad 200 pracowników ochrony, strażaków oraz funkcjonariuszy straży granicznej.