W sobotniej rywalizacji indywidualnej na obiekcie normalnym Dawid Kubacki zajął czwarte miejsce. Pozycję wywalczył sobie skokami na odległość 96 i 100 m. Po pierwszej serii Polak zajmował dziewiątą lokatę, ale już w finale musiał uznać wyższość tylko czołowej trójki. Biorąc pod uwagę gorszą dyspozycję zawodnika, która wynika z przeziębienia, nowotarżanin może mieć powody do zadowolenia. - Niewiele zabrakło, ale z tego dnia będę zadowolony. Szkoda, że ostatni skok był dopiero fajny. Cały czas odczuwałem przeziębienie i dyspozycja nie była stuprocentowa. Jak na to, co przeszedłem w ostatnich tygodniach, było ok - mówił dziennikarzowi TVP Sport Dawid Kubacki. Skoczek przyznał, że jego samopoczucie na skoczni od piątku pozostawiało wiele do życzenia. Gorączka i osłabienie mogły powodować zawroty głowy. - Czując się na skoczni jak po trzech piwach, to nie jest dobry znak. Trzeba jednak walczyć i w takich warunkach - dodał zawodnik. Zdaniem Kubackiego skok w serii finałowej był jego najlepszym podczas całego weekendu. Pomimo choroby i problemów z wiatrem w piątkowym konkursie, skoczek ocenia debiut rumuńskiej skoczni na więcej niż piątkę. - Myślę, że Râșnov zasłużył na szóstkę z plusem. Jeśli chodzi o kibiców, byłem zdziwiony. Trybuny mamy raczej pełne, a u góry słychać kibiców, których te skoki bawią i cieszą. Taka czysta radość. Swoje zadanie odrobili i nie było do czego się przyczepić. Stanęli na wysokości zadania - ocenił podopieczny Doleżala. Według reprezentanta Polski być może nie wykorzystano jeszcze całego potencjału skoczni, ale lepsze jest asekuracyjne zachowanie sędziów niż ewentualne wypadki podczas lądowania. - Kluczem zawsze powinno być bezpieczeństwo. Ta skocznia od lat nie była obecna w Pucharze Świata i nie wiemy tak naprawdę, ile można tu bezpiecznie skoczyć. Jury chciało, aby skoki były bezpieczniejsze - relacjonował zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni. Jak przyznał na koniec Dawid Kubacki, w przyszły weekend popracuje, aby szczęście sprzyjało mu podczas konkursów w Lahti.