Stoch nie szukał jednak tanich wymówek. Zamiast narzekać na porywisty wiatr w plecy, wolał skupić się na wykonanej przez siebie pracy. Jak przyznał w rozmowie z TVP Sport, nie ma pojęcia jak warunki wpłynęły na wynik konkursu, ponieważ tego nie kalkulował. - Ze swojej strony mogę powiedzieć, że zrobiłem wszystko - prawie wszystko - dobrze. Wszystkie cztery dzisiejsze skoki były na bardzo dobrym poziomie (przed konkursem odbyły się dwie sesje treningowe - przyp. red.). Żałuję tego, jak wlądowałem w drugiej serii. Trzeba tam było trochę odpuścić i normalnie wylądować, a nie trzymać do końca i wylądować jak pokraka - wyznał "Orzeł z Zębu". Po zawodach Stoch, mimo uśmiechu na twarzy, nie krył podenerwowania. Zirytowały go jednak nie fatalne warunki, a jego własna postawa. - Jestem na siebie zły. Wiedziałem, że jest spora szansa na zrealizowanie zadań, a przy tym wszystkim na dobry wynik. Po pierwszej serii otworzyła się na to szansa. Niestety, poległem. Bywa - stwierdził nasz reprezentant. - Poległem, ale wstałem i idę dalej. Jak w amerykańskich filmach - dodał po chwili. Stoch został także zapytany o to, jak wygląda sytuacja w kadrze w związku z panującą na świecie epidemią koronawirusa. - Mam nadzieję, że jeszcze go nie mamy - odpowiedział ze śmiechem na ustach. Po chwili został dopytany o konkretne reguły panujące wewnątrz reprezentacji. Dawid Kubacki miał przyznać, że skoczkowie przed i po posiłku, a także po niemal każdej wykonywanej czynności muszą myć ręce. - Bez przesady. Nie będę mył rąk po jedzeniu, które przed chwilą wkładałem do ust. Przecież to trochę mija się z celem. A mycie rąk przed posiłkiem, to chyba coś, co każdy z nas wynosi z domu, prawda? - zapytał polski skoczek. - Nasze działania wyglądają normalnie. Robimy to, co powinno się robić, nic szczególnego. Zachowujemy wszelkie przepisy BHP. Nie ma co wpadać w panikę, bo nic byśmy nie robili, tylko leżeli w zamknięciu, owinięci plastikami, by nic się nie przedostało - dodał. Stoch ciągle walczy o triumf w cyklu Raw Air. Po pierwszej serii poniedziałkowych zawodów Polak zdołał nawet awansować na fotel lidera rozgrywanego na terenie Norwegii turnieju, lecz po drugiej serii spadł na czwartą lokatę. Jego strata do prowadzącego Mariusa Lindvika wynosi jednak tylko 10,6 pkt. Nasz reprezentant wciąż ma więc szansę na zwycięstwo. Szansę na poprawę swojej lokaty Stoch będzie miał już we wtorek. O godzinie 15.45 roczpoczną się kwalifikacje przed kolejnym konkursem w Lillehammer, którego start zaplanowano na godzinę 17. Do końca cyklu Raw Air pozostały łącznie cztery konkursy (jeden w Lillehammer, jeden w Trondheim, dwa w Vikersund). Każdy z nich zostanie poprzedzony kwalifikacjami, nazywanymi "prologiem", których wyniki także są wliczane do punktacji ogólnej Raw Air. O zwycięstwie zadecyduje suma łącza not z poszczególnych skoków. Na triumfatora czeka nagroda pieniężna w wysokości 60 tys. euro. TB