Sobotnie zawody na Wielkiej Krokwi wygrali Norwegowie, przed Austriakami. To drugie podium "Biało-czerwonych" w Zakopanem. Trzy lata temu zajęli drugie miejsce. Dziś mocnym punktem naszej ekipy był Maciej Kot, który lądował na 130,5 i 131 m. Indywidualnie dałoby mu to 12. miejsce w konkursie. Magia Zakopanego poniosła? - Na pewno. Najlepsi kibice na świecie dodali nam skrzydeł, wspaniale się dzisiaj skakało przy takim dopingu - powiedział Kot. - Skoki były równe i dobre, i myślę, że takich wszyscy oczekiwali ode mnie - podkreślił nasz skoczek. Pierwsza połowa sezonu nie była udana dla Polaków. Na odrodzenie znów trzeba było czekać do konkursów zakopiańskich. Może trzeba się postarać, by PŚ w Polsce przenieść na listopad? Magia Zakopanego wówczas mogłaby ponieść naszych zawodników już od początku sezonu. Co na to Kot? - Styczeń jest odpowiednią datą, bo jest taka aura jak dzisiaj (śnieg i mróz - red.). Ciężko sobie wyobrazić Puchar Świata przy plusowej temperaturze, w deszczu... Styczeń jest dobry, bo musimy się trochę rozpędzić - uśmiecha się skoczek. - Chcielibyśmy, żeby od początku było dobrze. Nie zawsze da się to zrobić tylko i wyłącznie w Zakopanem. Wnioski na pewno zostaną wyciągnięte i będziemy się starać kolejny sezon rozpocząć lepiej i w Zakopanem startować już z lepszej pozycji - dodał. Trudno dobre skoki Orłów wytłumaczyć wyłącznie czarem Zakopane. Widać, że coś drgnęło, jeśli chodzi o formę "Biało-czerwonych". - Pewne rzeczy w takich konkurencjach jak skoki, które są bardzo nieprzewidywalne, są nie do wyjaśnienia. Od dwóch tygodni wykonaliśmy sporo pracy, zwłaszcza na małej skoczni w Szczyrku. Odpuściłem mistrzostwa świata w lotach, ciężko trenowałem i to też jest główny powód dobrej dyspozycji - wyjaśnił Kot. - Na treningach widać było, że skaczemy bardzo dobrze. Choć wcześniej bywało różnie, bo na treningach skakaliśmy dobrze, a przyszły zawody i skoki były takie same, ale rywale po prostu skakali lepiej - mówił zawodnik z Zakopanego. Spodziewał się trzeciego miejsca w konkursie drużynowym? - Nie byłem pewny, na jakim poziomie są rywale. Kiedy wczoraj już porównaliśmy te skoki z rywalami, wiedziałem, że jest dobrze i że stać nas na walkę o podium - powiedział. - To jest pierwszy taki weekend, w którym to wszystko funkcjonuje - cieszył się Kot. Pytany, czy publiczność w Polsce jednak trochę nie paraliżuje reprezentantów Polski, odparł: - Najważniejsze to całą energię, która tu jest, wykorzystać pozytywnie. Ona może działać dwojako. Ktoś może usiąść na belce i nie będzie w tanie skoczyć, albo dać się ponieść tym wszystkim emocjom i mieć z tego radość. Wtedy to dodaje skrzydeł - podsumował. Z Zakopanego Waldemar Stelmach