Norweska drużyna w składzie Andreas Stjernen, Robert Johansson, Daniel Andre Tande i Johann Andre Forfang przed rokiem zdobyła złoty medal olimpijski w Pjongczangu i mistrzostwo świata w lotach narciarskich w niemieckim Oberstdorfie.Celem na Seefeld był złoty medal w konkursie drużynowym i jak skomentowały norweskie media "czysty hat-trick w tej konkurencji w wykonaniu tej żelaznej czwórki, w dodatku w kraju ich trenera".Sytuacja jednak diametralnie się zmieniła po ostatnich zawodach Pucharu Świata w ubiegły weekend w fińskim Lahti, gdzie dwóch skoczków, Tande i Stjernen mieli upadki."Teraz po tych kontuzjach pozostało nam niestety tylko pół drużyny. Tej zimy nie mamy szczęścia, a wiatr wieje nam w oczy" - powiedział trener norweskich skoczków Alexander Stoeckl, nawiązując do urazów oraz serii dyskwalifikacji za nieregulaminowe kombinezony.Stjernen i Tande widziani byli na lotnisku w Oslo po przylocie z Lahti jak idąc wyraźnie kuleli. We wtorek i środę przeszli szczegółowe badania.Stjernen powiedział, że na szczęście nie wykazały żadnych złamań. "Niestety jestem cały poobijany, a ból biodra, na które upadłem w Lahti, nie pozwala mi na razie trenować. Poza tym pozostaje jeszcze efekt psychiczny. Ten upadek dalej siedzi mi w głowie" - dodał.Tande z kolei nie może wyprostować stopy i dalej odczuwa ból lewego kolana, które jak ocenili lekarze w Oslo "lekko skręcił" w Finlandii."Rezonans magnetyczny nie wykazał nic poważnego tylko trochę płynu w kolanie. Musi on jednak zniknąć, aby mówić o starcie w MŚ. Dlatego będziemy czekali z ogłoszeniem składu możliwie jak najdłużej. Tande jest dla nas bardzo ważny, ponieważ jest spoiwem psychicznym drużyny, kiedy liczy się walka" - wyjaśnił dziennikarzom Stoeckl."W ten sposób walka o medal w konkursie drużynowym, który stał się naszą specjalnością, tym razem w Seefeld staje pod znakiem zapytania i to wielkim" - skomentował norweski portal sporten.comPozostali członkowie kadry A Johann Andre Forfang, Halvor Egner Granerud i Robert Johansson znajdują się zdaniem Stoeckla w bardzo dobrej formie."Niestety jakby nie liczyć jest to tylko trzech skoczków. W tej sytuacji jesteśmy zmuszeni pracować tylko z nimi i czekać na poprawę stanu zdrowia Tandego i Stjernena, co można nazwać walką z czasem" - powiedział.W najbliższy weekend w konkursach Pucharu Świata w Willingen do tej trójki dołączą Anders Fannemel, Marius Lindvik i Thomas Aasen Merkeng.