Skoki narciarskie. Wisła. Żyła wita kibiców Przy wjeździe do miejscowości w Beskidzie Śląskim wita kibiców gigantyczny bilbord z wizerunkiem jednego z jej najsławniejszych mieszkańców i napisem: "Wisła odŻYŁA!". - Po takich sukcesach Piotrka jak mistrzostwo świata, czy Polski, obydwa zdobyte w okresie pandemii, nasi przedsiębiorcy wymyślili to hasło, by pokazać, że się trzymomy turystycznie, walczymy i zawsze będziemy gotowi podjąć gości z Polski i ze świata - podkreśla w rozmowie z Interią Tomasz Bujok. Burmistrz Wisły po piątkowych kwalifikacjach przedefilował pod Skocznią im. Adama Małysza z efektownym tortem urodzinowym dla patrona obiektu. Cukiernicy sporządzili dzieło godne Orła z Wisły, który wyniósł dyscyplinę na niespotykany nigdzie, nawet w Niemczech i Norwegii, poziom. Wywołał zainteresowania mediów, sponsorów, a także dzieci i młodzieży, które tłumie oddają się karkołomnemu na pozór skakaniu na nartach. - Adam, Piotrek Żyła, Olek Zniszczoł, Tomek Pilch to przecież nasi mieszkańcy, więc my nie możemy pozostawać z tyłu i razem z nimi staramy się budować markę Pucharu Świata w Wiśle - dodaje burmistrz miasta, które jest współorganizatorem imprezy razem z Polskim Związkiem Narciarskim i Śląsko-Beskidzkim Związkiem Narciarskim. PŚ w Wiśle ma już tę renomę, że na bilbordzie z Żyłą i położonym na jej deptaku wizerunku Adama Małysza w locie ślady skoków się kończą. By znaleźć dalsze trzeba się przenieść na skocznię. Pięć kilometrów pod górkę od centrum jest już o dwa stopnie chłodniej i czuć atmosferę, nie tylko po straganach z akcesoriami kibica. Skoki narciarskie. Wisła. Rojno w hotelu skoczków Skocznia im. Adama Małysza w Wiśle-Malince to jedyny tego typu obiekt na świecie, pod którym wiedzie droga. Na sobotę i niedzielę z dumą pełni obowiązki światowej stolicy skoków narciarskich. Stolicy, na którą będzie spoglądał Ryoyu Kobayashi, który w Finlandii pozostał na kwarantannie. W piątkowy wieczór po kwalifikacjach, średnio udanych dla Polaków, trudno było rozpoznać po Wiśle, że zjechała do niej światowa czołówka. Za wyjątkiem hotelu, w którym od lat zatrzymują się wszystkie ekipy. Tam było rojno i gwarno. - Skoczkowie mają wydzielone piętra, by nie stykać się z innymi gośćmi hotelu. Mają też własną stołówkę, zatem żyją w swej bańce, by zminimalizować ryzyko zakażenia - powiedział Sławomir Rykowski, szef biura prasowego Pucharu Świata w Wiśle. CZYTAJ TEŻ: Piotr Żyła nie wytrzymał! Oto, co myśli o porządkach związanych z COVID-19!W piątek wieczorem na deptaku hulał wiatr i było pusto. - Nie wiecie, gdzie jest ta knajpa otwarta do drugiej w nocy - jedna para zagadnęła drugą. Obie łączył ten sam cel: ogrzanie się mocnym napojem w chłodną grudniową noc. Skoki narciarskie. Wisła. Tylko tu poseł jest spikerem Już kwalifikacje ściągnęły do Malinki około dwóch tysięcy kibiców. Dziś (sobota) i w niedzielę będzie ich ponad sześć tysięcy na każdym konkursie (drużynowym i indywidualnym). Bo niemal wszystkie bilety zostały sprzedane w mgnieniu oka i nikt nie narzekał na ich ceny (129 zł miejsca stojące i 279 zł siedzące), ani na to, że do wejścia na obiekt konieczny jest certyfikat zaszczepienia. Takie są wymogi Międzynarodowej Federacji Narciarskiej - FIS. Fanom skoków w Polsce pozazdrościć mogą np. ci z Bayernu Monachium, którzy po decyzji władz sanitarnych Bawarii muszą zostać w domu i wszystkie mecze do końca roku, łącznie z tym z Barceloną w Lidze Mistrzów obejrzą tylko przed telewizorem. Nikt też nie narzeka, że patrząc z dołu skoczni nie widać startującego z belki skoczka, trzeba się posiłkować obrazem z telebimów. Ludzie stoją, stali i będą stali nawet za ogrodzeniem. Piątkowe kwalifikacje oglądało w ten sposób kilkaset osób. - A jego imię jest czterdzieści i cztery! Proszę Państwa! Dziś 44. urodziny obchodzi Adam Małysz! - wrzeszczał do mikrofonu Tomasz Zimoch. - Czy Polska nie jest jedynym krajem świata, gdzie poseł na Sejm dorabia jako konferansjer na zawodach sportowych? Dla mnie to skandal - mówi jeden z dziennikarzy. - Mnie to jednak nie szokuje - uważa inny żurnalista. Zimoch, były dziennikarz radiowy w październiku 2019 r. został parlamentarzystą. Ciekawi jesteśmy waszych opinii. Czy polityk, poseł powinien pełnić rolę spikera na Pucharze Świata? Jeszcze niedawno słynął z hasła "Kończ pan panie Turek!", gdy w 1996 r. drżał o losy, walczącego z Broendby o Ligę Mistrzów, Widzewa. W Wiśle zamienił je na nowe: "Nie kończ pan tego lotu, panie Turek!", gdy Fatih Arda Ipcioglu wylądował na 109.5 m, co nie pozwoliło mu pozwoliło mu na zakwalifikowaniu się do niedzielnego konkursu (zajął 54. miejsce). Skoki narciarskie. Wisła postawiła na swoim Jeszcze dekadę temu nie wszyscy byli w stanie uwierzyć, że 11-tysięczna Wisła poradzi sobie z organizacją Pucharu Świata. Wyzwań było co niemiara. Modernizacja trącącego myszką obiektu, pokonanie formalności prawa budowlanego. - Wielu pukało się w głowę, ale myśmy wierzyli i konsekwentnie dążyliśmy do celu. Dziś Puchar Świata w Wiśle nikogo już nie dziwi i jest na stałe w kalendarzu FIS-u. To dla nas niesamowicie ważne wydarzenie, które dopinguje do dalszej pracy. Stale poprawiamy infrastrukturę wokół skoczni - opowiada burmistrz Bujok. Wisła chce stawiać nie tylko na skoki - właśnie zaśnieżyła stoki narciarskie, przygotowuje trasy biegowe. - Biegi mają być również naszym oczkiem w głowie. Po to modernizujemy obiekt na Kubalonce - dodaje burmistrz. W ten sposób będą mogli ściągać tu następcy Józefa Łuszczka i Justyny Kowalczyk. Korespondencja z Wisły, Michał Białoński, Dariusz Wołowski, Interia CZYTAJ TEŻ: Adam Małysz szczerze o urodzinach i zarzutach Niemców "Polacy odpalili tajną broń"Kamil Stoch po upadku: Będzie malinka, ale na tyłku Dawid Kubacki skomentował swoje skoki w Wiśle MalinceMichal Doleżal tak widzi skład na drużynówkę. Komentuje też kwalifikacje