- Dobre skoki dają dobre wyniki, to jest podwójna radość, bo nie zawsze to idzie w parze - mówił Kot. - Nie skakało się łatwo, bo, po pierwsze rywale byli bardzo mocni i skakali naprawdę daleko, a po drugie warunki były dalekie od idealnych. Nie wszyscy mieli szczęście - analizował zakopiańczyk. - Myślę, że kibice są zadowoleni. Był to emocjonujący konkurs dla kibiców i dla nas. Do końca walczyliśmy i wygraliśmy. To duża satysfakcja zrobić to przed własną publicznością - podkreślał. "Biało-czerwoni" stoczyli zacięty bój o wygraną z Norwegią. Spodziewali się tak silnych rywali? - Na początku sezonu trzeba spodziewać się wszystkiego. Ponad trzy miesiące nie rywalizujemy ze sobą. Nie mamy informacji z innych obozów, jak wygląda praca u naszych rywali - mówił Kot. - Byliśmy pewni tego, że jesteśmy dobrze przygotowani, ale naszym głównym celem jest zima, a to jest tylko przystanek w przygotowaniach. Ale wynik cieszy, dobre skoki też, bo to nas utwierdza w przekonaniu, że idziemy dobrą drogą - zaznaczył. Naszemu skoczkowi wciąż przydarzają się błędy w locie, nad którymi musi pracować. - W pierwszym skoku to był ten sam błąd co zawsze. Pracuję nad tym już dość długo. Tu w Wiśle nie jest prosto ten błąd wyeliminować, bo wiatr od strony wieży sędziowskiej utrudnia mi zadanie. W pierwszym skoku mocno skręciło mnie za progiem, potem zacząłem z tym walczyć i sporo metrów krócej skoczyłem. W drugim skoku wyglądało to dużo lepiej. Warunki też były lepsze - mówił nasz skoczek. Z Wisły Waldemar Stelmach