Stefan Hula nie dostał szansy na start w sobotnim konkursie drużynowym. Podopieczny Michala Doleżala wywalczył za to awans do niedzielnych zawodów. Skok na odległość 125 m dał mu 30. lokatę w kwalifikacjach. - Ciężko mi o tym mówić, bo tylko w zawodach mi nie szło. Na treningach moje skoki były bardzo dobre, a na zawodach moja głowa nie pracowała tak, jak należy. Ciężko mi jednak powiedzieć, czy moja dyspozycja była lepsza niż przed Wisłą. Może w tabeli z wynikami wygląda to lepiej, ale patrząc na skoki treningowe, jeszcze dużo mi w nich brakuje. Nic nie muszę, a chcę, aby moje skoki wyglądały podobnie na zawodach. Nie jest to jednak jeszcze tak łatwo przełożyć. Troszkę za bardzo chcę - skomentował swoją aktualną dyspozycję Stefan Hula. Polska kadra pod wodzą nowego szkoleniowca nie próżnuje i całe lato poświęca na dobre przygotowanie do sezonu właściwego. Do jego rozpoczęcia zostało jeszcze sporo czasu, więc sam zawodnik przyznaje, że teraz najważniejszy jest spokój. - Cierpliwość jest. Realizujemy cykl treningowy, więc nie ma odpuszczania. Na spokojnie. Najważniejsza jest zima - dodał 30. zawodnik piątkowych kwalifikacji. Hula nie był jednak zadowolony po piątkowej próbie kwalifikacyjnej. Nawet w okresie przygotowawczym oczekuje od siebie zdecydowanie więcej. - Nie jestem do końca zadowolony z dzisiejszego występu. Nie były to takie skoki, jakich bym oczekiwał. Jest nad czym pracować - zakończył rozmowę Stefan Hula. Z Zakopanego: Aleksandra Bazułka