Po ośmiu latach letnie skoki powróciły do Zakopanego. Reprezentanci Polski nie zawiedli licznie przybyłych kibiców i wywalczyli drugie miejsce. Po pierwszej serii wdrapanie się na podium wcale nie było takie oczywiste. Podopieczni Michala Doleżala zajmowali bowiem piątą lokatę, a w pewnym momencie spadli nawet na siódmą pozycję. - Jeżeli chodzi o całą drużynę, oceniam nasz występ w porządku, bo Dawid, Kuba i Kamil skakali bardzo fajnie. A jeżeli chodzi o moje skoki to nie jestem z nich zadowolony. Wkradło się sporo błędów, nad którymi pracuję, żeby ich nie popełniać, ale wciąż się pojawiają. Pierwszy skok nie był normalny - skomentował swój występ Piotr Żyła. Nasz skoczek zmienił znacznie ton rozmowy z dziennikarzami i z większą powagą tłumaczy swoje odczucia po oddanych próbach. Tak samo było również w sobotę, gdy tłumaczył między innymi swoje kłopoty na drodze do lepszego skakania. - Problem jak zwykle jest z jednym aspektem, nad którym pracuję bardzo ciężko. Jest to problem, który tkwi w głowie. Warunki atmosferyczne nie odegrały tu większej roli. - przyznał szczerze reprezentant Polski. Piotr Żyła podobnie, jak koledzy z drużyny, poprawił się względem pierwszej serii. Polak oddał próby na odległość 122 i 129 metrów. - Wiadomo, że walczy się do końca. Po pierwszym skoku wyciągnąłem trochę wniosków i porozmawiałem z trenerem. Na pewno drugi skok był lepszy. Koledzy jeszcze bardziej mnie zmotywowali i wskoczyliśmy na drugie miejsce - dodał z powagą reprezentant Polski. Cel na niedzielny konkurs indywidualny? - To jest trudne pytanie. Wolę nie myśleć o tym. Nie wiem - zakończył rozmowę Piotr Żyła. Z Zakopanego Aleksandra Bazułka