Sobotni konkurs drużynowy na Wielkiej Krokwi padł łupem reprezentantów Japonii. Polacy po zaciętej walce do samego końca i kapitalnemu skokowi Dawida Kubackiego na 142 metry, ostatecznie awansowali na drugą lokatę, przegrywając z liderami o 10,8 pkt. - Jest podium, więc dzień okazał się dobry. Na pewno po treningach i kwalifikacjach byliśmy faworytami. Jest drugie miejsce, więc muszę pochwalić zawodników za podium i walkę do końca tego konkursu. Skoki nie były optymalne, a do tego nie jeszcze nie było optymalnych warunków - powiedział Michal Doleżal. To pierwsze lato dla naszych skoczków pod wodzą Czecha. Według niego, zawodnicy zasłużyli dzisiaj na pochwałę za współpracę w drużynie i dalekie skoki na zakopiańskim obiekcie. - Jesteśmy zadowoleni, bo wszyscy pracują bardzo dobrze. Tak jest, że nie każdy akurat musi mieć dobry dzień, a drużyna jest jak jeden człowiek. Razem przegrywamy i razem wygrywamy - mówił szkoleniowiec polskiej kadry. Bez wątpienia to Dawid Kubacki odgrywał w naszej reprezentacji pierwsze skrzypce. Mistrz świata z Seefeld jest w formie i błyszczy przed polską publicznością w Zakopanem. - Ciężko powiedzieć, czy Dawid Kubacki jest lepszy niż zimą. Do zimy z pewnością poziom zawodów wzrośnie, ale Dawid jest już teraz na bardzo, bardzo dobrym poziomie - ocenił nowy trener naszych skoczków. Czy trener ma konkretne oczekiwania względem zawodników przed niedzielnym konkursem indywidualnym? - Będę chciał, aby zawodnicy skakali tak, jak potrafią. Na treningach nas stać. Widzieliśmy dzisiaj, że Dawid jest faworytem - dodał Czech. W sobotę pod Wielką Krokwią tysiące kibiców dopingowało skoczków narciarskich. Emocje dorównywały prawie tym, jakie polska publika gwarantuje w Zakopanem podczas zimowych konkursów z cyklu Pucharu Świata. - W Zakopanem zawsze są świetni kibice. Wiemy, że nigdzie na świecie nie ma lepszej atmosfery, a to zawsze pomaga - zakończył rozmowę Michał Doleżal. Z Zakopanego Aleksandra Bazułka