Miniony sezon zimowy nie należał do najlepszych w wykonaniu Macieja Kota. Polak zdołał zgromadzić tylko 25 punktów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Pod pieczą nowego szkoleniowca Doleżala ma spokojnie eliminować błędy i przygotowywać się do następnej zimy. - Czułem się bardzo dobrze. Wydaje mi się, że skoki są w porządku pod względem technicznym, ale wszystkie bardzo spóźnione. To obecnie największy mankament tych skoków. Cieszy mnie jednak, że technika była powtarzalna i prędkość na progu jest lepsza od tej ostatnio, bo z tym miałem wcześniej problemy. Dużo pozytywów, ale jest jeden podstawowy problem ze spóźnieniem skoków. Nie wynika to z niedyspozycji, czy błędów technicznych, ale z takiej aktywacji, która dzisiaj była za słaba. Pracuję nad tym, aby gospodarować siłami przez cały weekend - skomentował swój występ Maciej Kot. Chociaż nasz skoczek zajął dopiero 41. miejsce w kwalifikacjach, ma nadzieję, że jego forma powoli się ustabilizuje i powróci do dobrego skakania zimą. Jak sam mówi, nie jest to jeszcze forma, na której mu zależy, ale polska kadra obecnie znajduje się w fazie treningowej do kolejnego sezonu. - Skoki są coraz bardziej stabilne. Różnica pomiędzy najlepszym a najsłabszym skokiem na treningu jest już coraz mniejsza. Poziom się stabilizuje, co było już widać dzisiaj. Oczywiście nie jest on taki, który chciałabym, ale technika zaczęła się stabilizować. Jest to poziom, z którego potem można zrobić coś więcej - powiedział polski skoczek po piątkowych kwalifikacjach. Z Zakopanego Aleksandra Bazułka