Gęsta mgła, ogromny wiatr i opady deszczu przeszkadzały w rozegraniu konkursu skoków w Oslo. Wystartowało tylko dwóch zawodników. Na swoją kolej z niecierpliwością czekał też Maciej Kot. I się nie doczekał."4 godziny spędzone na skoczni i ani jednego skoku... Ale decyzja o odwołaniu zawodów dobra. Czas na Trondheim!" - napisał polski skoczek na Twitterze. W Oslo działy się też rzeczy trudne do wytłumaczenia. Planowo wystartowało tylko dwóch zawodników, w tym Polak Bartłomiej Kłusek. Uzyskał 120 metrów, ale po jego próbie sędziowie przerwali zawody.Coś złego działo się bowiem z aparaturą mierzącą długość skoku. Najpierw pokazała, że Polak uzyskał 100,5 metra, by po chwili zmienić ten wynik na... 125 metrów. Godzinę startu niedzielnego konkursu przekładano kilka razy aż w końcu o godz. 16 odwołano zawody.