25-letni zakopiańczyk 28 lutego uradował wszystkich Polaków. Zarówno tych oglądających jego skoki pod obiektem, jak i tych emocjonujących się jego występem przed telewizorami. W budynku INTERIA.PL po skoku dającym mu złoty medal również rozległ się bardzo głośny okrzyk radości. - Dzisiaj miałem super dzień, super się bawiłem na skoczni. To były moje skoki - powiedział tuż po konkursie Stoch na antenie TVP. Kamil prowadził już po pierwszej serii, w drugiej skakał więc jako ostatni. Trener Łukasz Kruczek zdecydował się obniżyć rozbieg, a jego podopieczny zrobił to, co do niego należało i utrzymał prowadzenie. - Pamiętam jak mój tata powiedział mi kilkanaście lat temu, że muszę sto razy przegrać, aby raz wygrać. Dzięki tato, nauczyłem się - mówił polski mistrz świata. Tą wypowiedzią nawiązał też do konkursu na skoczni normalnej, kiedy był drugi po pierwszej serii, ale po finałowym skoku wylądował ostatecznie dopiero na ósmym miejscu. W czwartek był jednak bardzie rozluźniony. - Na normalnej skoczni byłem bardziej zdenerwowany. Tu trzymałem wszystko w ryzach, wiedziałem, co mam zrobić - powiedział Stoch. - Dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli i za ich wsparcie. Dziękuję żonie, która tutaj przyjechała - dodał Kamil, który potem mógł na podium wysłuchać "Mazurka Dąbrowskiego".