"Ostatnio wszystkie konkursy są bardzo trudne. Nie tylko ten niedzielny. Tak naprawdę nie wiem czego brakuje. Myślałem, że wszystko mam poukładane. Sam może się oszukiwałem, że wszystko jest dobrze. Przez to też może inni ludzie też na tym cierpieli. Dostaję takie sygnały, że nie wszystkim podobają się moje słowa, jak się wyrażam. Jestem tak zagmatwany w tym wszystkim, że sam nie potrafię nic więcej z siebie wydobyć i normalnie wytłumaczyć, co się dzieje. To co robiłem do tej pory, to wydawało się, że jest tak, jak trzeba. Przychodzi kolejny konkurs i zamiast tego, żeby było coraz lepiej, jest coraz gorzej. Jeżeli ktoś się poczuł urażony lub w jakiś sposób niedoceniony, to jest mi przykro. Ale nie ma co się kryć za jakąś ścianą, tylko powiedzieć prawdę w oczy. Nie mam pojęcia, co się dzieje" - podkreślił Kamil Stoch."Nigdy nie było aż tak źle. Fizycznie czuję się rewelacyjnie, a psychicznie tak, jakby położyć mi piórko na plecy, a ja nie byłbym w stanie podnieść się z kolan. Nie mam pojęcia o co chodzi" - zakończył lider "Biało-czerwonych".