"Oczywiście, być może przepadła szansa na dobry wynik. Trudno oceniać przy takich warunkach, bo można było dużo zyskać, ale i dużo stracić. Na początku liczyłem, że wiatr ucichnie, ale nadzieja szybko została rozwiana" - przyznał Stoch. Z odwołania rywalizacji cieszył się Maciej Kot, któremu nie wyszły piątkowe kwalifikacje i po raz pierwszy w tym sezonie miało go zabraknąć w konkursie. "W niedzielę miałem wystąpić w roli przedskoczka, aby sprawdzić nowe narty. To faza testowania i niekoniecznie okażą się one lepsze od używanych dotychczas" - zastrzegł. Jak dodał, obecnie jest na etapie podejmowania decyzji odnośnie nowego kombinezonu, a w tym wypadku najważniejszy jest kolor. "Od niego wszystko zależy, bowiem nadaje on materiałowi określone właściwości. Poza tym dochodzi kwestia psychiczna. Jeśli miało się kilka dobrych kombinezonów o określonej barwie, to ufa się automatycznie, że kolejny też taki będzie. Można powiedzieć, że w 80 proc. to nauka, a w pozostałych 20 - przesąd" - podsumował. Aby wynagrodzić przynajmniej częściowo rozczarowanie przybyłym na konkurs kibicom, kilku zawodników zaprezentowało się im na specjalnie zbudowanej małej skoczni. Wśród nich był Piotr Żyła, który chętnie bierze udział w takich przedsięwzięciach. "Na pewno bym się cieszył, gdyby rozegrano prawdziwe zawody, ale najważniejsze jest bezpieczeństwo. Ten weekend nie był dla mnie udany. Wiem już jednak, co muszę poprawić i liczę, że uda się to zrobić już w Klingenthal" - podkreślił.