- Jestem niesamowicie szczęśliwy. Trzymałem dziś moją córkę na rękach. To było magiczne uczucie - opowiada przejęty ojciec. Cała historia z narodzinami Wiwiany też jest niesamowita. Ziobro prosto z Wisły pojechał do szpitala. W takiej sytuacji każdy facet rzuca wszystko w diabły i nie odstępuje ani na krok swojej pociechy i narzeczonej. Ale nasz skoczek nie mógł sobie pozwolić na taki komfort. Przecież sezon trwa w najlepsze, za pasem igrzyska, a do tego najbliższy konkurs jest w Zakopanem. Ziobro i tak nie musiał się specjalnie spieszyć, bo piątkowe kwalifikacje mógł odpuścić. - Miałem ten luz, bo dzięki ostatnim występom jestem w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata i mogłem się spóźnić. Udało mi się jednak zdążyć - opowiada Ziobro w rozmowie z INTERIA.PL. - Janek powiedział nam o wszystkim i pogratulowaliśmy mu, ale nie mieliśmy okazji wznieść toastu, bo on od razu pojechał do szpitala, a nas czekała podróż z Wisły do Zakopanego. Spotkaliśmy się jeszcze raz pod Wielką Krokwią i serdecznie wyściskali - opowiada Krzysztof Biegun. Kiedy "pępkówka"?. - Na razie najważniejsze są skoki. Może po sezonie - odpowiada pewnym głosem Dawid Kubacki. - Nie wiem kiedy. Jeszcze nas nie zapraszał - dodaje z kolei Klemens Murańka. Plan zdradził nam Ziobro. - Zapraszam wszystkich kolegów dziś wieczorem! Młody ojciec nie może jednak zbyt hucznie świętować, bo wystąpi w sobotnim konkursie drużynowym. Podobny problem stoi przed Kamilem Stochem, Kubackim i Murańką. Pozostali dostali wolne i mogą pójść na całość. Krzysztof Oliwa