Janda na razie nie przerwał przygotowań do zimowego sezonu, w poniedziałek rano zgodnie z planem ćwiczył na siłowni. Ale poinformował, że zamierza dotrzymać obietnicy i w przypadku wyborczego sukcesu narty i sport pójdą w odstawkę. - Już przed wyborami zapowiedziałem, że gdybym został deputowanym, to kończę karierę. Tych dwóch zajęć nie da się pogodzić, jeśli się chce wykonywać swoje obowiązku na sto procent - powiedział agencji CTK dwukrotny medalista mistrzostw świata, triumfator Turnieju Czterech Skoczni i Pucharu Świata w edycji 2005/06. Jak dodał, ma jeszcze zobowiązania wobec klubu Dukli Liberec oraz związku narciarskiego. - Muszę te sprawy jakoś rozwiązać - zaznaczył. W czwartek miał w planach wyjazd na zgrupowanie do niemieckiego Oberstdorfu, ale prawdopodobnie z niego zrezygnuje, podobnie jak z walki o występ w igrzyskach w Pjongczangu. To byłby jego piąty olimpijski start. W Pucharze Świata rywalizował 20 lat, wystąpił w 361 konkursach indywidualnych. - Życie mija, a cele się zmieniają. Z jednego etapu, trzeba przeskoczyć w inny. Już najwyższa pora popatrzeć w innym kierunku niż sport - wspomniał deputowany Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), która w piątkowo-sobotnich wyborach z poparciem 11,3 proc. zajęła drugie miejsce, za centroprawicowym ugrupowaniem ANO. W polityce Janda nie jest nowicjuszem. Od prawie 10 lat działa w lokalnych strukturach ODS - jest szefem koła we Frenstacie pod Radhostem i członkiem Rady Regionalnej. Jak przyznał, dobrą szkołę przeszedł jako zawodnik tocząc niezliczone negocjacje ze sponsorami, władzami federacji, itp. - To wymagało ode mnie niezłych zdolności aktorskich. Jest fundament, choć wielu rzeczy będę się musiał jeszcze nauczyć - wspomniał. Ze sportem całkiem zerwać nie chce. - Mój mały syn próbuje skakać, więc pewnie będę mu jakoś pomagał. Pewnie jeszcze wielokrotnie pojawię się na skoczni - podsumował.