Sukces Stocha, który poprzedził galę w sobotni wieczór, ze wszech miar był wyjątkowy. Godny następca Adama Małysza wygrał Turniej Czterech Skoczni w fenomenalnym stylu, co do tej pory powiodło się tylko Svenowi Hannawaldowi. Od teraz Polak i Niemiec tworzą elitarny duet skoczków narciarskich, którzy w drodze do triumfu w TCS wygrali wszystkie cztery konkursy. Zwieńczeniem pięknej wiktorii był konkurs w austriackim Bischofshofen, gdzie "Orzeł z Zębu" w wielkim stylu postawił kropkę nad "i", a z gratulacjami pospieszył sam Hannawald. Kilka godzin później z presją musiała poradzić sobie żona skoczka, gdy w imieniu męża odbierała tytuł dla najlepszego sportowca Polski minionego roku w 83. plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Egzamin w świetle kamer i blasku fleszy zdała celująco. - Kamil dopingował mnie i życzył mi powodzenia. Wiedział, jak bardzo stresuję się tym wieczorem. Nawzajem staraliśmy się wspierać. Efekt jest cudowny i wymarzony dla nas obojga - promieniała w rozmowie z Polsatem Sport Bilan-Stoch, która zrobiła furorę urodą i strojem. Zamiast sukni z głębokim dekoltem pani Ewa założyła skromną góralską bluzkę, czerwone korale i długą spódnicę, czym oczarowała praktycznie wszystkich widzów. Nie mogło dziwić, że Kamil Stoch, z którym organizatorzy plebiscytu nawiązali łączność wideo, parokrotnie podkreślił, jak bardzo kocha żonę. Dodał także, że jest jego najpiękniejszą wizytówką. - Myślę, że każda żona dla swojego męża jest psychologiem. To nieważne, jaką pracę wykonuje, po prostu każda kobieta chce, żeby jej mężczyzna realizował się w tym, co robi i stara się go w tym wspierać. Więc nie robię nic niezwykłego, naprawdę - powiedziała. Na koniec nie omieszkała dodać, że z racji swoich pasji sama nie należy do najłatwiejszych "partii", dzieląc życie ze Stochem. - Mnie też Kamil na wiele pozwala, ciężko być z artystką i podróżniczką. Naprawdę myślę, że świetnie się uzupełniamy - zakończyła pani Ewa. Art