Krzysztof Kuzak: Jak pan to przyjął?Adam Małysz: - Niezmiernie miło. Myślę, że każde docenienie, tym bardziej przez kibiców, przez ludzi, bo to wybierał naród, jest chyba najcenniejszym.Trójka zawodników najlepszych w tym plebiscycie to narciarze klasyczni.- To nie jest tytuł tylko dla mnie. Do tych sportowych sukcesów Polski na arenie światowej przyczynili się wszyscy sportowcy. Nie tylko ci, co byli nominowani, bo nominowanych było 25, ale myślę, że o wiele więcej jest sportowców, którzy ciężką pracą, swoim zaparciem i wsparciem przede wszystkim, przez nie tylko bliskich, ale i ludzi, po prostu ludzi tych, którzy wierzą w nich, dokonują cudów. Takim przykładem jest na ostatniej olimpiadzie Zbigniew Bródka, który bez krytego toru lodowego potrafił zdeklasować Holendrów. I to było takie chyba bardzo cenne i mi, jako byłemu sportowcowi sportów zimowych, łezka zakręciła się w oku.Nie żałował Pan, że wraz z zakończeniem kariery skoczka narciarskiego skończyła się małyszomania?- Obecnie robię coś innego, może mniej widowiskowego niż były skoki narciarskie, ale też bardzo pasjonującego i cieszę się niezmiernie, że kibice dalej są ze mną.Zapytam jeszcze o dwa wydarzenia w pana życiu, w tych 25 latach, które minęły. O to najważniejsze wydarzenie sportowe i pozasportowe?- Pozasportowe to narodziny córki, która urodziła się w 1997 roku. A jeśli chodzi o wydarzenie sportowe, nie jestem w stanie rozgraniczyć tego wszystkiego. Im później było, im byłem starszy, im więcej musiałem pracy i serca wkładać w to, co robię, tym ciężej mi to przychodziło, więc wszystkie te sukcesy, które osiągnąłem, są dla mnie równie cenne. A największym laurem tego wszystkiego, tych sukcesów, jest ten, który tutaj zdobyłem, bo to jest za 25 lat całej mojej ciężkiej pracy.