Próba sił na treningach mogłaby wskazywać, że Stefan Kraft utrzyma niewielką przewagę nad Kamilem Stochem, która wynosi 31 punktów, a do końca sezonu pozostały już tylko dwa konkursy indywidualne i jeden drużynowy w Planicy. Austriak dwukrotnie popisywał się lepszymi próbami od Stocha, a z udziału w kwalifikacjach obaj godni siebie rywale zrezygnowali. - Ja bym się na tym nie koncentrował. Na zawody Kamil weźmie nowy kombinezon, bo tutaj skakał w treningowym. Myślę, że wszystko rozstrzygnie się dopiero w ostatnim konkursie - stwierdził Małysz. Dzisiejsze skoki na Letalnicy dowiodły, że najgroźniejsi rywale Polaków są zmotywowani i w konkursach na mamuciej skoczni w Słowenii zapewne będą w stanie szybować bardzo daleko. - Do końca trzeba być skoncentrowanym. Rywale są mocni, nie śpią, ale wydaje mi się, że nasi tak samo. Maciej Kot z Kamilem Stochem odpuścili kwalifikacje, bo skoki na mamucie mocno eksploatują. Trzeba się oszczędzać, żeby oddawać skoki na jak najwyższym poziomie - stwierdził dyrektor kadry. Rzadko spotykaną sytuacją była dyskwalifikacja Norwega Johanna Andrego Forfanga, który oddał najdłuższy skok na 241,5 m i wygrał kwalifikacje, ale chwilę później został przyłapany na nieprzepisowym kombinezonie. - Myślę, że wielu zawodników sądziło, że mogą sobie w miarę popuścić ze sprzętem, bo to ostatni przystanek ciężkiego sezonu. Pewnie popełnił błąd i został zdyskwalifikowany. Teraz widać, że do końca trzeba być skoncentrowanym - podkreślił Małysz. Kwalifikacje wygrał inny Norweg - Robert Johansson (233 m), drugie miejsce zajął Piotr Żyła (226 m), a trzecie Niemiec Markus Eisenbichler (236 m). AG