"Po to, by Wilfredo Leon mógł zagrać w naszej reprezentacji, potrzebna jest zgoda federacji macierzystej, czyli kubańskiej, a jej na tę chwilę nie mamy. Nie ma prawie żadnej szansy, by zagrał na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro w naszych barwach" - tłumaczył Papke. Leon otrzymał polskie obywatelstwo w lipcu zeszłego roku. Ma też od ponad dwóch lat meldunek w kraju, ale to wszystko nie upoważnia go do gry w ekipie "Biało-czerwonych". Zgodnie z przepisami, od momentu otrzymania paszportu muszą minąć dwa kolejne lata, by mógł reprezentować inny kraj. "Zgodnie z procedurami, jeśli dostaniemy zgodę od federacji kubańskiej, będzie jeszcze pod parasolem światowej organizacji FIVB i wtedy ten czas oczekiwania wynosi dwa lata" - poinformował Papke. Leon jest uważany przez ekspertów za jednego z najlepszych przyjmujących świata. Trudny do zatrzymania blokiem, świetny w serwisie i bardzo pewny siebie na boisku sprawia, że rywale mają duże problemy, by go zatrzymać. Mimo wszystko Papke podchodzi do sprawy z dystansem i jest przekonany, że polscy siatkarze poradzą sobie także bez pochodzącego z Kuby zawodnika. "Bez Wilfredo zostaliśmy mistrzami świata, jesteśmy jedną z najlepszych drużyn na świecie, regularnie gramy w turniejach finałowych wielkich imprez. Oczywiście oceniając jego potencjał, możliwości, to w jaki sposób potrafi grać i to jak o nim się wypowiadają fachowcy, to rzeczywiście mógłby do drużyny wnieść pewne wartości, które mogłyby podnieść poziom sportowy naszej reprezentacji" - przyznał. Polacy na przełomie maja i czerwca powalczą w Tokio o awans na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro (5-21 sierpnia).