Szymański miał być zastępcą kontuzjowanego Mariusza Wlazłego, ale dwa dni przed wylotem reprezentacji do Turcji zgłosił kontuzję pleców. W efekcie na pozycję atakującego został przesunięty Piotr Gruszka. "Wcale nie symulowałem! Bolało, ale nikt nie jest w stanie udowodnić drugiemu człowiekowi, że coś mu dolega. To trzeba czuć" - stwierdził Szymański na łamach "Super Expressu". "Znam trenera od trzech lat i wiem, że jak raz podejmie decyzję, to już jej nie cofnie. Tuż przed turniejem rozpadła mu się drużyna i pewnie dlatego był taki zdenerwowany. Ja byłem tym ostatnim i na mnie się skupiło. Ale nie z tego powodu mam żal. Przeczytałem wypowiedź lekarza kadry dr. Maronia, że: "Szymański zaczął narzekać na plecy dopiero, kiedy usłyszał, że Wlazły do Turcji nie jedzie"" - dodał 29-letni zawodnik. "Zdaniem lekarzy to albo przepuklina, albo ucisk jakiegoś mięśnia na nerw. Jak będzie czas, to zrobią mi rezonans i może dojdą, co tam nawaliło" - mówił Szymański.