Dwa zwycięstwa w pięciu meczach grupowych nie wystarczyły, aby zakwalifikować się do półfinału. Z jednej strony szkoda, że nie udało się tego dokonać, bo inauguracja i zwycięstwo z Serbią 3:0 rzeczywiście mogło rozbudzić apetyty. Z drugiej strony, nie ma co rozdzierać szat. Kategorie młodzieżowe mają to do siebie, że nie zawsze wygrywają w nich faworyci. Co więcej, zdarza się, że wśród drużyn, które sięgają po czołowe lokaty są zawodnicy, którzy w dorosłej siatkówce nie przebili się na szczyt. Szczęśliwie nie dotyczy to Polaków, bo od pokolenia Zagumnego, Szymańskiego, Świderskiego, Ignaczaka, Prusa poprzez Wlazłego, Winiarskiego, Możdżonka, czy teraz Kochanowskiego, Kwolka lub Fornala - oczywiście to tylko przykładowe nazwiska - każdy w seniorskiej siatkówce na międzynarodowej arenie zaistniał. Są też inne przypadki, które na pierwszy rzut oka trudno sobie wyobrazić. W 2017 roku w reprezentacji Brazylii U-21 grał w finałowym turnieju w Czechach tylko jeden zawodnik z kadry drużyny, która występowała dwa lata wcześniej na MŚ U-19. To środkowy Gabriel Bertolini. Pozostali z rocznika 1997, którzy należeli do czołówki w swojej kategorii wiekowej, gdzieś przepadli. Takich przykładów jest więcej. Ot choćby obecny rozgrywający MKS-u Będzin Thiago Veloso, który na MŚ w kategorii U-21 wywalczył srebrny medal i jest jednym z trzech graczy drużyny (oprócz niego jeszcze Alan Souza i Flavio Gaulberto, dziś gracz Aluronu CMC Warty Zawiercie), którzy pograli też na poziomie reprezentacyjnym w seniorskiej siatkówce. To samo zresztą można powiedzieć o złotych wówczas Rosjanach. Kurkajewa i Poletajewa pewnie kojarzy większość kibiców, z pozostałymi mógłby być problem. Z wyniku reprezentacji U-20 nie ma co robić jakiejś większej tragedii. Jestem przekonany, że o niektórych zawodnikach tej drużyny jeszcze usłyszymy. Podobnie jak o juniorach prowadzonych przez Michała Bąkiewicza, którzy w swojej kategorii wiekowej U-18 wrócili z EuroVolleya z brązowymi medalami. Niewiele brakowało, a ich wynik byłby jeszcze lepszy, wszak awans do ścisłego finału przegrali po niesamowitym pięciosetowym boju z Włochami. Okazja do rewanżu nadarzy się już wkrótce, bo pięć najlepszych drużyn z mistrzostw Europy wywalczyło automatyczną kwalifikację na mistrzostwa świata.I na koniec słówko o arbitrze z Polski, który poprowadził w roli pierwszego sędziego finałowy mecz. To znany od lat w naszym kraju Szymon Pindral. To duża sprawa. Gratulacje! Marek Magiera