- Oczywiście oczekiwania były dużo wyższe. Każdy z nas liczył na to, że awansujemy do turnieju finałowego. Trzeba dać czas młodej grupie zawodników, by się ograli i okrzepli, a przede wszystkim trenerowi, bo wiem z własnego doświadczenia, że wprowadzenie nowych zasad taktyki, techniki i treningu, nie daje efektów od razu - powiedział 322-krotny reprezentant kraju. Siatkarze tegoroczną Ligę Światową zakończyli na ósmym miejscu, ponieśli pięć porażek i odnieśli cztery zwycięstwa. Mimo wszystko Świderski jest spokojny i jest zdania, że na mistrzostwa Europy, które na przełomie sierpnia i września odbędą się w Polsce, "Biało-czerwoni" będą gotowi. - Należy pamiętać, że tacy zawodnicy jak Aleksander Śliwka czy Bartłomiej Lemański są nowi w zespole. Trener ich powoli wprowadza. Lemański na stałe chyba wywalczył sobie miejsce w pierwszej szóstce. Na pewno potrzeba też dla nich, tych młodych zawodników czasu, by się ograć - powiedział. Świderski doskonale zna włoskiego szkoleniowca. Jako prezes ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle obserwował przez dwa lata jego pracę w klubie. Dlatego też wierzy, że De Giorgiemu uda się zbudować dobry zespół. - Najważniejsze to stworzyć kolektyw. Tego brakuje, by wszyscy zawodnicy stworzyli w końcu grupę - zaznaczył. Zwrócił też uwagę na to, że w klubie trener miał dwa miesiące, by odpowiednio przygotować zespół. W kadrze dostał dwa tygodnie. - Wiem, że ma swoje przemyślenia, swoją wizję siatkówki, którą chce zaszczepić zawodnikom, ale miał na razie za mało czasu. Oceniać pracę całego sztabu powinniśmy dopiero po mistrzostwach Europy - podkreślił. Dla De Giorgiego prowadzenie reprezentacji to także nowość. Do tej pory pracował bowiem wyłącznie w klubach. - On też się dopiero uczy. "Fefe" jest zwolennikiem ciężkiej pracy, a Liga Światowa to niestety przeloty, dużo wideo, ograniczony czas na treningi. On też się tego musi uczyć, ale sztab szkoleniowy, czyli Piotrek Gruszka i Oskar Kaczmarczyk w reprezentacji spędzili wiele czasu i wierzę, że znajdą złoty środek, by mieć czas na trening, odprawę i dobre granie - dodał Świderski. Włoski szkoleniowiec zaskoczył prezesa ZAKS-y liczbą... zmian w trakcie meczu. Tym bardziej, że w trakcie jego pracy w Kędzierzynie-Koźlu bazował głównie na jednej szóstce. - W reprezentacji jest inaczej. Musi poznać zawodników pod względem mentalnym i jak się prezentują w trudnych momentach. Chce też sprawdzić każdego i dać szansę, by na mistrzostwa Europy wybrać najlepszych, którzy najwięcej dadzą reprezentacji - powiedział Świderski. Jego zdaniem największe braki w tej chwili w kadrze są na pozycji przyjmującego. Dlatego też liczy na powrót Mateusza Miki, który poprosił o przerwę, by wyleczyć kontuzję. Filarem w tym elemencie miał być Bartosz Kurek, ale okazało się, że jest bez formy. - Bartek potrzebuje stabilności, a zacząć trzeba od gry w klubie. Problemy sportowe i pozasportowe, jakie miał w zeszłym roku, spowodowały, że ten sezon rozpoczął na ławce. Później zmienił pozycję i znowu wrócił na przyjęcie. On też potrzebuje trochę czasu i przede wszystkim treningu. To jest zawodnik, który wyłącznie dzięki ciężkiej pracy będzie prezentować się dobrze. Wierzę, że pewnych rzeczy w siatkówce się nie zapomina i sztab go odbuduje - podkreślił Świderski. W ataku z kolei zaufałby w pełni Dawidowi Konarskiemu. - Nie chciałbym, żebyśmy porównywali Dawida do Dawida z jego gry w klubie. W reprezentacji są zupełnie inne założenia, inny rozgrywający i przyjmujący. Jest też inny rozkład sił - ocenił. Obecnie siatkarze mają czas wolny. W Spale na zgrupowaniu mają spotkać się 4 lipca wieczorem.