Polscy siatkarze jako jedyny zespół w mistrzostwach świata w Japonii nie stracił jeszcze seta. Podopieczni Raula Lozano zapewnili sobie już awans do następnej rundy i są na najlepszej drodze do tego, żeby zakończyć pierwszą fazę turnieju z kompletem zwycięstw. W kolejnej fazie rozgrywek biało-czerwonych czekają starcia z dużo groźniejszymi rywalami m.in. Serbią i Czarnogórą oraz Rosją. - Nie widzę takiej możliwości, żeby mogło naszym zawodnikom zabraknąć koncentracji w spotkaniach z trudniejszymi rywalami. Grają świadomi swoich przewag, chociaż na razie nie ma w naszym wykonaniu na parkiecie wielkich cudów. Ot, gramy tak, jak pozwalają przeciwnicy, a że pozwalają na wiele, to i wyniki cieszą - stwierdził mistrz olimpijski i mistrz świata. - Mieliśmy może ze dwa przestoje, raz przegrywaliśmy 10 punktami i odrobiliśmy straty, ale to akurat świadczy nie najlepiej o przeciwnikach. Faza grupowa to dla nas przetarcie, bo nie graliśmy wielu meczów przed mistrzostwami. Ale gdyby przyznawano medal za długość zgrupowań, Polacy byliby już medalistami. Przecież chyba z pół roku trenowali do mistrzostw - dodał trener Jastrzębskiego Węgla. - Zwykle było tak, że ze słabymi graliśmy gorzej, a z lepszymi dobrze. W Japonii od razu zaczęliśmy z wysokiego pułapu. Ale to zasługa trenera, który nie pozwala się graczom zdekoncentrować nawet na chwilę, gani ich za każdy błąd. Psychicznie jesteśmy mocni. Lozano chce wygrać, a jego podopieczni chcą tego jeszcze bardziej - podkreślił Bosek, który uważa, że z pochwałami gry naszych siatkarzy nie ma co przesadzać. - Na razie tylko realizujemy plan minimum - zakończył Bosek.