Przed meczem w Łodzi trzy zespoły: Polska, Kuba i Niemcy miały szansę na awans do Final Six. Argentyna, która jest wyraźnym outsiderem grupy, udział w turnieju finałowym ma zapewniony z urzędu jako gospodarz. Polacy aby znaleźć się a najlepszej szóstce Ligi Światowej 2010 nie mogą sobie pozwolić na wpadkę. Najlepiej gdyby "Biało-czerwoni" wygrali cztery mecze, które im pozostały do rozegrania (dwa z Kubą w Łodzi i dwa z Niemcami w Katowicach). Z Kubańczykami podopieczni Daniela Castellaniego wygrali na wyjeździe jeden pojedynek (3:0). W drugim lepsi okazali się rywale, ale zwyciężyli tylko 3:2. Gorzej mistrzom Europy poszło w starciach z Niemcami - dwie porażki 1:3 i 0:3. Rywal z potężnymi zagrywką i serwisem Przed pierwszym bojem z Kubańczykami w Łodzi, selekcjoner naszej reprezentacji Daniel Castellani mówił, że zwycięstwo jest jak najbardziej w zasięgu. Pomóc w tym mieli doświadczeni Paweł Zagumny, Daniel Pliński czy Michał Bąkiewicz, którzy zostali włączeni do składu już na mecze z Argentyną we Wrocławiu. W "dwunastce" meczowej przeciwko Kubańczykom zabrakło natomiast Mariusza Wlazłego. Kubańczycy to niezwykle groźny zespół, mający w składzie kilku świetnych zawodników. Zwłaszcza Hidalgo Leal wyróżnia się w tegorocznej edycji Ligi Światowej (117 punktów w dotychczasowych spotkaniach). Uwagę należy również zwrócić na 17-latka Wilferdo Leona. Siłą Kubańczyków jest przede wszystkim potężny atak i mocna zagrywka. Kubańczycy już godzinę przed rozpoczęciem spotkania rozpoczęli rozgrzewkę, witani brawami przez nielicznych jeszcze widzów w Atlas Arenie. Polacy pojawili się na boisku pół godziny później, a ich pojawienie się wywołało aplauz. Kibice zostali poproszeni przez naszych siatkarzy o nie używanie trąbek. Jednak nie wszyscy zastosowali się do apelu i od czasu do czasu słychać było dźwięk znany z piłkarskiego mundialu w RPA. Polacy rozpoczęli z Zagmunym na rozegraniu. Na pozycji atakującego Castallani wystawił Piotra Gruszkę. Ataki rywali mieli blokować Marcin Możdżonek i Patryk Czarnowski, a za przyjęcie zagrywki odpowiadali Bartosz Kurek, Michał Ruciak i libero Piotr Gacek. Kluczem do zwycięstwa, jak mówili sami zawodnicy, miało być odrzucenie Kubańczyków od siatki. Na początku pierwszego seta był z tym kłopot. Przeciwnicy radzili sobie z serwisem "Biało-czerwonych" bez większego kłopotu. Rozgrywający Raydel Hierrezuelo korzystał z tego, często przeprowadzając akcje przez środek siatki. Bez przyjęcia serwisu ani rusz Kłopoty w przyjęciu zagrywki mieli za to Polacy. Kubańczycy skrzętnie to wykorzystali. Rywale prowadzili 8:5 i 10:5. Wtedy Castellani zdecydował się wziąć czas. Uwagi trenera pomogły. Polacy odrobili dwa "oczka", a Castellani po dobrych akcjach mobilizował swoich graczy. Mistrzowie Europy mogli jeszcze zmniejszyć dystans do rywali, ale Gruszka został zablokowany. Po drugiej stronie siatki w ataku nie mylił się Leon i na drugiej przerwie technicznej Kubańczycy prowadzili 16:11. Po powrocie na boisko sprawy w swoje ręce wziął Ruciak, który mocnymi zagrywkami zdobył trzy punkty z rzędu (15:16). Przyciśnięci Kubańczycy też zaczęli się mylić. Przy stanie 18:19 Gruszka został po raz czwarty w tym secie zablokowany. Castellani posłał za niego w bój Jakuba Jarosza. Na boisku pojawił się też Bąkiewicz. Gospodarze nie mogli poradzić sobie z zagrywką Robertlandy Simona. Kapitan Kubańczyków posłał trzy asy i szybko zrobiło się 24:19. Dwie piłki setowe Polacy obronili, ale mocny atak z krótkiej Roberto Osmany Camejo zakończył seta. Drugiego seta Polacy rozpoczęli z Jaroszem w podstawowym składzie. Jednak jego pierwsza akcja nie była udana. Kubańczycy zyskali lekką przewagę głównie dzięki dobrej grze w obronie, a ich kontry były błyskawiczne. Raydel Hierrezuelo często uruchamiał swoich środkowych - Robertlandy Simona i Roberto Osmany Camejo. Rywale prowadzili 4:2, 5:3 i 7:5. Orły ambitnie w defensywie Polacy ambitnie walczyli w defensywie. Coraz lepiej grali Jarosz i Kurek. Pozwoliło to odrobić straty, a nawet wyjść na prowadzenie (8:7). Po pierwszej przerwie technicznej Kubańczycy postawili "ścianę", której nie mogli sforsować Jarosz, Kurek i Ruciak (12:15). Zryw naszej drużyny sprawił, że przewaga szybko została zniwelowana (16:15). Kubańczycy to jednak klasowy zespół i nawet jak zdarzy im się przestój, to zazwyczaj nie trwa długo. O każdy punkt Polacy musieli mocno walczyć. Przy stanie 17:18, Zbigniew Bartman nie zdążył do szybkiego rozegrania Zagumnego i został zablokowany. Castellani zdecydował się wówczas na zmianę rozgrywającego. W miejsce popularnego "Gumy" pojawił się Grzegorz Łomacz. Ostatnie fragmenty seta zapowiadały emocje, zwłaszcza kiedy błąd popełnili Kubańczycy (złe rozegranie Hierrezuelo) i zrobiło się 22:22. Kolejny punkt padł łupem gości, a w polu zagrywki pojawił się Hidalgo Leal. Z pikielnie mocną zagrywką Kubańczyka ledwo poradził sobie Gacek. Piłkę jednak Polacy musieli oddać "za darmo". Takiego prezentu rywale nie zmarnowali, kontrę skończył Wilferdo Leon. Chwilę później Ruciak został zatrzymany pojedynczym blokiem i to był koniec drugiego seta, przegranego przez "Biało-czerwonych" 22:25. Główną bolączką Polaków był blok. W dwóch setach nasi siatkarze nie zdobyli ani jednego punktu tym elementem! Kubańczycy aż 10. To była podstawowa przyczyna, że na tablicy był wynik 0:2. Castellani pokazał - Zamknij się rywalowi Trzecią partię Polacy zaczęli z Łomaczem na rozegraniu i Bartmanem w roli przyjmującego. Na boisko wrócił także Gruszka. Przy stanie 3:2 jeden z Kubańczyków, nie mogąc się pogodzić z decyzją sędziego, rzucił kilka słów w stronę Castellaniego. Selekcjoner "Biało-czerwonych" wymownym gestem pokazał mu "Zamknij się!". Castellani: Zareagowałem, bo prowokowali! Mistrzowie Europy wreszcie przełamali niemoc w bloku (punkt Możdżonka). Gra naszych zawodników wyglądała coraz lepiej. Dużo podbitych piłek w obronie, a kontrataki kończyli Gruszka, Bartman i Ruciak. W efekcie na pierwszą przerwę techniczną "Biało-czerwoni" schodzili prowadząc 8:5. Przewaga szybko została roztrwoniona po powrocie na boisko (8:9). Kłopoty się pogłębiały (11:13). Castellani nie czekał tylko poprosił o czas. Uwagi trenera podziałały, bo Polacy szybko doprowadzili do remisu 14:14. Od tego momentu znów się coś zacięło. Straciliśmy pięć punktów z rzędu w jednym ustawieniu (14:19). Dopiero Ruciak przełamał złą serię i ten zawodnik wlał nadzieję w odwrócenie losów rywalizacji. Najpierw sprytną kiwką oszukał potrójny blok, a chwilę później z pola zagrywki popisał się asem (18:20). Po skutecznej akcji Gruszki i autowym ataku Hidalgo Leal zrobiło się tylko 20:21. Straty zostały odrobione, kiedy pomylił się w ataku Rolando Cepeda (22:22). Polacy walczyli zażarcie, ale to Kubańczycy mieli meczbola (23:24), który został obroniony. Później jednak ataku nie skończył Ruciak, co wykorzystali rywale. Wilfredo Leon mocnym atakiem z lewego skrzydła zakończył mecz. Do Final Six w Cordobie, w którym udział jako gospodarz ma zagwarantowany zespół Argentyny, zakwalifikują się zwycięzcy wszystkich czterech grup i drużyna z najlepszym bilansem spośród tych, które zajmą drugie miejsca. Grupa D Ligi Światowej Polska - Kuba 0:3 (21:25, 22:25, 24:26) Sędziowie: F. Loderus (Holandia) i S. Santi (Włochy) Polska: Piotr Gruszka, Paweł Zagumny, Bartosz Kurek, Michał Ruciak, Patryk Czarnowski, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek (libero) oraz Jakub Jarosz, Michał Bąkiewicz, Daniel Pliński, Zbigniew Bartman, Trener: Daniel Castellani Kuba: Wilferdo Leon, Hidalgo Leal, Roberto Osmany Camejo, Rolando Cepeda, Robertlandy Simon, Raydel Hierrezuelo, Keibir Gutierrez (libero) oraz Gustavo Leyva, Fernando Hernandez Trener: Samuels Orlando. Robert Kopeć, Łódź Komplet wyników i tabela grupy D Gortat: Jestem zazdrosny o kibiców