W piątek nasi siatkarze trafili do historii jako pierwszy zespół, z którym drużyna z Afryki wygrała w Lidze Światowej. Nic więc dziwnego, że po ostatniej piłce rywale cieszyli się jakby zostali mistrzami olimpijskimi. Biało-czerwoni momentami grali kompromitująco słabo, a wynik poszedł w świat. Długa podróż, upał, zmęczenie sezonem, okrojony skład - rozumiemy, ale na jednej nodze nie da się wygrywać. Z kolei przegrać z takim rywalem wicemistrzom świata po prostu nie przystoi. Oby dzisiejsze spotkanie w Aleksandrii (rozpocznie się o godz. 19) było pierwszym krokiem we właściwym kierunku: awansu do finałów. Oprócz Egiptu, mamy w grupie Chiny i Japonię, a więc zespoły, z którymi powinniśmy się uporać.