Polacy odpadli w ćwierćfinale po porażce ze znacznie niżej notowaną Słowenią. "Takiego scenariusza najbardziej się obawialiśmy. Wiedzieliśmy już na początku sezonu, że te mistrzostwa Europy będą niezwykle trudne, bo odbywają się po morderczym Pucharze Świata. Okazało się to prawdą. Chłopcy po prostu nie wytrzymali tego fizycznie" - powiedział. Nie chce teraz oceniać, czy trener Stephane Antiga zrobił dobrze, iż zabrał do Bułgarii dokładnie taki sam skład, który był w Japonii na Pucharze Świata. "Oczywiście teraz jest łatwo powiedzieć, że może potrzebne były roszady w składzie i niekoniecznie trzeba było brać tą samą czternastkę, ale Stephane wiedział, jaki to będzie turniej. Był z tymi chłopakami cały czas. Musimy mu ufać. Teraz wszyscy będą mądrzy" - dodał. Sadalski zaapelował, by pamiętać także o tych dobrych meczach w tym sezonie. A takich, chociażby w Pucharze Świata, było kilka. Ostatecznie po dziesięciu zwycięstwach i jednej porażce Polacy zajęli trzecie miejsce, które nie dało awansu na igrzyska w Rio de Janeiro. "W Pucharze Świata przegrali po wspaniałej walce, tym trudniejsze było się po tym otrząsnąć. Wydawało się cały czas, że jest dobrze. Jak tutaj przyjechaliśmy było widać, że zespół jest zmęczony. Chłopcy robili co mogli, ale po prostu nie wystarczyło" - powiedział. Porażka ze Słowenią, to jego zdaniem wina zmęczenia. "Ten zespół nie grał w jednej trzeciej tego, co potrafi grać. To było przyczyną porażki. Zmęczenie było duże i widać to było na treningach. Oni naprawdę chcieli, przygotowywali się do tej imprezy, ale sport jest okrutny" - uważa. Czasu na odpoczynek nie będzie zbyt wiele. Za dwa tygodnie ruszą rozgrywki ligowe, a w styczniu czeka Polaków kolejny turniej - tym razem kwalifikacyjny do igrzysk, w którym weźmie udział osiem europejskich zespołów, a tylko jeden bezpośrednio zapewni sobie awans. Dwa kolejne zespoły dostaną jeszcze jedną szansę - w maju w Tokio. "Polskie zespoły mają niezłe kadry i na pewno trenerzy rozumieją to, co przeszli teraz ci zawodnicy i pomału będą wprowadzać ich do grania. Ci chłopcy za miesiąc będą już całkowicie innymi zawodnikami. Najlepiej przecież odpoczywa się w domu" - zauważył Sadalski. On sam nie oceniałby tego sezonu źle. "Przecież aż czterech zawodników zawiesiło kariery po mistrzostwach świata. A i tak w tym roku graliśmy o najwyższe cele. Tylko w mistrzostwach Europy jesteśmy poza czwórką. Bądźmy sprawiedliwi. Ten zespół naprawdę wykonał kawał dobrej roboty" - ocenił.