"Myślę, że widać na boisku, że bardziej sobie ufamy. Wiemy już, kto czego oczekuje na parkiecie, a czas jest nadal naszym sprzymierzeńcem. Im więcej będziemy ze sobą na treningach, a potem meczach, tym lepiej" - uważa zawodnik Trentino BetClic. Żygadło ocenił, że obecnie najlepiej funkcjonuje obrona i blok. "Mamy potencjał, a statystycznie dobrze nam idzie w bloku i obronie. W tym tkwi w tej chwili nasza siła. Chciałbym, by lepiej wyglądał atak i nad tym cały czas pracujemy". Pierwszym atakującym reprezentacji jest Zbigniew Bartman, który w tej roli znajduje się dopiero od niespełna dwóch miesięcy. Nominalny przyjmujący został na tej pozycji ustawiony przez trenera Andreę Anastasiego. "Zbychu zostawia serducho na każdym treningu i meczu. Takim nastawieniem dużo można zdziałać i dzięki mu za to, że tak dobrze gra. Oczywiście i ja musiałem się nauczyć z nim współpracować na boisku. Z nim o tyle było trudniej, że dla niego ta pozycja jest nowa. Piotrek Gruszka wsparł go swoją radą, bo też był przestawiany i wie co to znaczy. Obaj z Zibim próbowaliśmy znaleźć jakieś wspólne wyjście, które byłoby dla nas najlepsze i najskuteczniejsze. Przeanalizowałem trochę wideo, zobaczyłem jak atakuje, jak mu wystawiam piłki i doszliśmy do wniosku, że będziemy grali szybko" - podkreślił Żygadło. 31-letni zawodnik długo walczył o miejsce w wyjściowym składzie u poprzednich szkoleniowców. Z Danielem Castellanim doszło nawet do konfliktu i Żygadło postanowił przerwać karierę w kadrze. Teraz wrócił i jest ważnym ogniwem reprezentacji. "Do tego, co się wydarzyło w zeszłym roku, nie chcę wracać. Chciałem mieć miejsce w reprezentacji i to nie w wyniku kontuzji któregoś z zawodników. To, że teraz tutaj jestem, jest rezultatem bardzo ciężkiej pracy i często trudnych decyzji" - dodał. Przed "Biało-czerwonymi" mecze w Lidze Światowej z mistrzami świata Brazylijczykami. Obie ekipy zmierzą się 29 i 30 czerwca w katowickim Spodku. "Chcemy przynajmniej raz triumfować. A jak to zrobić? Przede wszystkim musimy zagrać bardzo równe i dobre spotkania. W sytuacjach trudnych, a takich na pewno nie zabraknie, należy zachować chłodną głowę i nie popełniać niepotrzebnych błędów" - zaznaczył. Polacy w nocy z soboty na niedzielę udali się z Płocka do Katowic. Tam spędzą najbliższe dni przed meczami z Brazylią, po nich pojadą do Trójmiasta, gdzie będą się przygotowywać do turnieju finałowego. Udział w nim jako gospodarze mają zapewniony. Dotychczas podopieczni Anastasiego wygrali sześć z dziesięciu meczów i zajmują drugie miejsce w tabeli grupy A.