Zmagania w tegorocznej edycji Ligi Narodów Polacy rozpoczęli od turnieju w Katowicach. W "Spodku" mistrzowie świata wygrali dwa spotkania i doznali jednej porażki. "Biało-Czerwoni" pokonali Australię (3:1) i USA (3:2). Na zakończenie turnieju musieli uznać wyższość Brazylii (1:3). Zgodnie z zapowiedziami selekcjoner Orłów Vital Heynen dokonał zmian w składzie. Do Ningbo nie pojechał m.in. kapitan Michał Kubiak, który za kontrowersyjną wypowiedź na temat Irańczyków, został ukarany przez PZPS naganą i sześcioma meczami dyskwalifikacji. W Chinach szansę na pokazanie swoich umiejętności dostaną Maciej Muzaj, Bartosz Bednorz, Marcin Komenda, Piotr Łukasik, Norbert Huber i Michał Szalacha.Pierwszym rywalem Polaków w Ningbo byli Francuzi. To właśnie z "Trójkolorowymi" zmierzymy się w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Tokio, czyli imprezy numer jeden dla kadry w tym sezonie. Heynen przyzwyczaił nas do tego, że lubi zaskakiwać i nie inaczej było tym razem. Przeciwko "Trójkolorowym" wystawił eksperymentalny wyjściowy skład. Jedynym ogranym zawodnikiem na arenie międzynarodowej był Dawid Konarski. Pozostali dopiero stawiają pierwsze kroki w seniorskiej kadrze. Mimo to Polacy świetnie zaczęli spotkanie. Rozgrywający Komenda nie bał się prowadzić gry przez środek i często przynosiło to pozytywny efekt. Znakomity fragment "Biało-Czerwoni" mieli, kiedy w polu zagrywki stanął Norbert Huber. Francuzi mieli duże kłopoty, żeby dokładnie przyjąć jego serwis, przez co zmuszeni byli posyłać wysokie piłki na skrzydła. Ułatwiało to zadanie naszemu blokowi i obronie. Polacy wyprowadzali kontry, które głównie kończył Konarski. Na pierwszej przerwie technicznej Orły prowadziły 8:4. Początek wręcz wymarzony. Francuzi zabrali się do pracy i szybko odrobili straty (9:9), a kiedy "odskoczyli" na 12:10 o przerwę poprosił Heynen. Z równowagi wyprowadziła trenera Orłów decyzja sędziów przy stanie 13:14. Jeden z Francuzów wypchnął piłkę w aut po rękach blokujących Polaków. Heynen reklamował piłkę rzuconą, ale sędziowie pozostali nieugięci. Charyzmatyczny Belg gwałtownie protestował i omal nie dostał żółtej kartki. Za to nasi siatkarze odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób - Huber huknął z krótkiej. Młody środkowy dał popis, kiedy pojedynczym blokiem zatrzymał doświadczonego Nicolasa Le Goffa. Polacy wyszli wówczas na prowadzenie 20:19.Końcówka seta dostarczyła dużo emocji. Najpierw przed szansą na skończenie seta stanęli Francuzi. Polacy obronili się i nastąpił zwrot akcji. Fornal jednak zaatakował w aut. Później szala zwycięstwa ponownie przechyliła się na stronę "Trójkolorowych". Tym razem okazji nie zmarnowali. Zwycięstwo 28:26 zapewnił im Kevin Tillie. W naszym zespole błyszczał Huber, który w pierwszej partii ani razu nie pomylił się w ataku. Jego dobrą dyspozycję starał się wykorzystywać Komenda. Jak tylko miał dobre przyjęcie, to wystawiał właśnie do Hubera, a ten raz za razem wbijał "gwoździe". Szkoda tylko, że w jego ślady nie poszli koledzy. Słabe ataki nie mogły wyrządzić krzywdy rywalom. Na pierwszej przerwie technicznej Polacy tracili trzy "oczka" (5:8). Sygnał do pościgu dał Huber. Dobry fragment mieli Konarski i Łukasik. "Biało-Czerwoni" doprowadzili do remisu 10:10. Jednak trzy kolejne punkty padły łupem Francuzów. Jeden punkt odrobiliśmy po efektownym bloku Łukasika, który zamknął prostą Jeanowi Patry'emu. Do wyrównania 20:20 doprowadził Maciej Muzaj "kiwką" w środek boiska. Wcześniej świetną obroną popisał się Jakub Popiwczak. Wszystko wskazywało na to, że znów dojdzie do zaciętej końcówki. "Biało-Czerwoni" mieli szansę na piłkę setową, ale Łukasik został zablokowany. W następnej akcji Francuzi podbili atak Muzaja, a kontrę ze środka skończył Barthelemy Chinenyeze i było po secie. Trzecia partia rozpoczęła się od efektownej krótkiej z tyłu w wykonaniu Hubera, który zdecydowanie był najjaśniejszym punktem naszego zespołu. Dobrze radził sobie też Muzaj. Szyki Heynenowi pokrzyżowała kontuzja palca Szalachy. Jego miejsce na boisku zajął Mateusz Bieniek. Rozegrał się Muzaj, który kończył ważne akcje, jak choćby tę przy stanie 10:7, kiedy zakończył długą wymianę atakiem po bloku. Przewaga Orłów stopniała do dwóch punktów, kiedy błąd w przyjęciu popełnił Łukasik (13:11). W porę jednak zafunkcjonował nasz blok i na drugą przerwę techniczną Polacy schodzili z trzema punktami w zapasie (16:13). Potem było jeszcze lepiej. Z atomową zagrywką Muzaja nie poradził sobie taki specjalista jak Jenia Grebennikov. Za chwilę Komenda w pojedynkę zatrzymał Timothee Carle (19:14). Nerwowo zrobiło się, kiedy na zagrywce pojawił się Julien Lyneel. Przy serwisie znanego z występów w PlusLidze przyjmującego Francuzi doprowadzili do stanu 21:22. Na dodatek żółtą kartkę zobaczył Heynen, który znów kwestionował decyzję sędziów. Na szczęście Lyneel kolejną zagrywkę posłał w aut i mogliśmy na chwilę odetchnąć. Rywale odrobili całe straty (23:23), kiedy Tillie wygrał przepychankę na siatce. Piłkę meczową obroniliśmy za sprawą Bieńka. Za moment to Polacy mieli setbola i od razy go wykorzystali, a ostatni punkt zdobył Muzaj (26:24). Na początku czwartej odsłony oglądaliśmy zażartą walkę punkt za punkt. Polakom przytrafił się przestój, kiedy od 7:7 nie mogliśmy skończyć ataku. Rywale wykorzystali to z zimną krwią wychodząc na prowadzenie 11:7. Kiepską passę Orłów przerwał w końcu Łukasik. Strata była duża i jeśli "Biało-Czerwoni" marzyli o tie-breaku, to musieli zabrać się ostro do pracy. Niestety na zagrywce znów pojawił się Lyneel, który tak dużo kłopotów sprawił naszym zawodnikom w trzecim secie. Francuz zaserwował asa i Francuzi "odskoczyli" na sześć punktów (18:12). Takiej przewagi "Trójkolorowi" nie mogli zmarnować. Polacy obronili dwie piłki meczowe, ale trzeciej nie dali rady. Czwartego seta przegrali 20:25 i cały mecz 1:3. W sobotę nasi siatkarze zagrają z Bułgarią (początek o godz. 10.00), a w niedzielę z Chinami (początek o godz. 13.00). RK Polska - Francja 1:3 (26:28, 23:25, 26:24, 20:25) Polska: Dawid Konarski, Marcin Komenda, Tomasz Fornal, Michał Szalacha, Piotr Łukasik, Norbert Huber, Jakub Popiwczak (libero) oraz Maciej Muzaj, Bartosz Kwolek, Mateusz BieniekFrancja: Jean Patry, Kevin Tillie, Antoine Brizard, Nicolas Le Goff, Yacine Louati, Barthelemy Chinenyeze, Jenia Grebennikov (libero) oraz Julien Lyneel, Timothee Carle