- Dużym zaskoczeniem mogło być już to, że Polacy pojechali na turniej finałowy. Trener Vital Heynen od początku mówił, że będzie dużo eksperymentował. W fazie grupowej turnieju finałowego Polacy pokazali, że potrafią grać bardzo dobrze i pokonali potęgi - Brazylię i Iran. W półfinale nie dali rady Rosjanom, ale i tak to trzecie miejsce to wielki sukces całej polskiej siatkówki. To pokazuje, że mamy bardzo dużo zawodników, którzy mogą grać w kadrze - zaznaczył Pliński. Belgijski szkoleniowiec na Final Six wysłał w większości młodych zawodników, którzy mieli wsparcie kilku bardziej doświadczonych kolegów. Podstawowi kadrowicze zostali w Zakopanem, by kontynuować przygotowania do sierpniowego turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk i wrześniowych mistrzostw Europy. - Bardzo dobrze w Chicago zaprezentowali się Marcin Komenda i Jakub Popiwczak. Numerem jeden na rozegraniu jest Fabian Drzyzga, a na lidero Paweł Zatorski, ale Komenda i Popiwczak dali mocny sygnał Grzegorzowi Łomaczowi i Damianowi Wojtaszkowi. Marcin zagrał jak rozgrywający przez duże R - podsumował były reprezentacyjny środkowy. Zwrócił on też uwagę na dwóch siatkarzy występujących na jego dawnej pozycji - młodego Norberta Hubera i Karola Kłosa, który wrócił do reprezentacji po dwuletniej przerwie. - Karol pokazał, że będzie się mocno bił o miejsce w "14" na kwalifikacje olimpijskie, a potem w "12" na igrzyska. Piotr Nowakowski, Jakub Kochanowski i Mateusz Bieniek są bardzo mocni i wszyscy prezentują światowy poziom, więc będzie mu się ciężko przebić - zaznaczył. Jako tego, który najwięcej zyskał za sprawą udanego występu w Chicago, wskazał Bednorza. Przyjmujący, który był najlepiej punktującym graczem Final Six, znalazł się w Drużynie Marzeń tego turnieju. - On jest największym wygranym. Powiedzmy sobie szczerze, po fazie interkontynentalnej był już skreślany przez niektórych ekspertów i kibiców. Zagrał bardzo słabo w Mediolanie. Trener dał mu jeszcze jedną szansę i w USA zagrał kapitalnie - chwalił Pliński. "Biało-Czerwoni" wrócą do kraju we wtorek. Decyzją Heynena Bednorz, Bartosz Kwolek, Kłos, Maciej Muzaj i Łukasz Kaczmarek dołączą do grupy w Zakopanem. Łącznie trenować tam będzie 17 siatkarzy. - Pierwotnie miało ich być 15, ale pięciu chłopaków pokazało się z bardzo dobrej strony w Final Six i szkoleniowiec potwierdził, że jest elastyczny i powiększył tę grupę. To fajne, że w każdej chwili, jak się wyróżnisz, możesz usłyszeć "przyjeżdżaj, jesteś potrzebny, chcemy cię jeszcze zobaczyć" - zaznaczył były gracz. Na pytanie, kto z tej piątki ma największe szanse na wywalczenie miejsca w składzie na turniej kwalifikacyjny, odparł, że wiele zależy od koncepcji Heynena. - Czy będzie chciał mieć w "14" trzech atakujących, czy czterech środkowych. A może też być pięciu przyjmujących. Na tej pozycji Kwolek i Aleksander Śliwka obronili się i potwierdzili wcześniej już swoją klasę. Wilfredo Leon i Michał Kubiak są poza zasięgiem pozostałych. Myślę więc, że Bednorz będzie się w razie czego bił z Arturem Szalpukiem o to piąte miejsce - prognozował. Przed rozpoczęciem meczu o trzecie miejsce w LN głośno było o tym, że na ławce trenerskiej zabrakło szkoleniowca Polaków. Belg wcześniej wrócił do kraju, by jak najszybciej wrócić do Zakopanego. - Pracowałem z nim i obserwowałem go w Spale podczas treningów kadry. Robi wszystko, by polska siatkówka miała się jak najlepiej. Jeśli tak zrobił, to dlatego, że uważał, iż to będzie najsłuszniejsza decyzja. Żaden trener nie robi nic przeciwko swojej drużynie, a Heynen robi wszystko, aby każdy zawodnik czuł się potrzebny. Ja tak to odbieram. Zostawił zawodników w Zakopanem i poleciał do Chicago, by oglądać jeszcze kolejnych siatkarzy i dołączył pięciu z nich do podstawowej grupy. On poszukuje i podróżuje - zaznaczył Pliński, który podczas niedawnej uniwersjady był asystentem trenera Pawła Woickiego. Ich podopieczni wywalczyli w Neapolu srebro. Agnieszka Niedziałek