W grupie A, obok Polski i Francji, znalazły się także drużyny Niemiec i Turcji. Pikanterii meczu z naszymi zachodnimi sąsiadami dodaje fakt, że Niemców prowadzi Raul Lozano, który jeszcze całkiem niedawno pracował z polskimi siatkarzami. "Jesteśmy na dobrej drodze, żeby tam coś osiągnąć. Jak będzie, okaże się w praktyce. Poza tym musimy myśleć o tej rywalizacji z meczu na mecz. Bo w takich turniejach jedno nieudane spotkanie może nas wyrzucić poza czołowe miejsca. Trzeba się skoncentrować maksymalnie już na pierwszej grze z Francuzami, żeby nie powtórzyło się to, co dwa lata temu w Rosji (Polacy zajęli 11. miejsce - przyp. red). Czujemy, że jesteśmy mocni i w Turcji musimy być pewni swego" - powiedział atakujący reprezentacji Polski Piotr Gruszka na łamach "Super Expressu". Gruszka z konieczności został przestawiony z pozycji przyjmującego na atakującego. Taką decyzję podjął selekcjoner Daniel Castellani z uwagi na kontuzję Mariusza Wlazłego, która wyeliminowała go z mistrzostw Europy. "Najkrócej mówiąc: nie jest łatwo się przestawić. Jednak w tym roku zmiana przychodzi mi bardziej naturalnie niż kiedyś. Co prawda treningi z kadrą zacząłem nieco później, ale od razu ustawiałem się jako atakujący. Z każdym treningiem i każdym meczem czuję się lepiej i oby tak było dalej. Na "hurra" nic się nie zrobi, trzeba powoli wchodzić w nową pozycję, żeby zagrać na porządnym poziomie. Technicznie to też wszystko powywracane do góry nogami: inna strona boiska, zamiast z lewego skrzydła, głównie atakuję z prawego, dochodzą inne nabiegi, kąty uderzeń. W męskiej siatkówce jest ścisła specjalizacja, role są wyznaczone precyzyjnie. To nie to, co u dziewczyn, gdzie zdarza się, że atakujące uderzają ze środka" - stwierdził Gruszka.