23. edycja zapowiada się bardzo ciekawie, bo w Bułgarii zabraknie broniących tytułu Rosjan. "Sborna" w fazie interkontynentalnej w grupie A zajęła drugie miejsce za Kubą i nie zakwalifikowała się do turnieju finałowego. "Canarinhos" z kolei, którzy w ostatnich dziesięciu latach tylko raz nie znaleźli się na podium (2008 w Rio de Janeiro), a siedmiokrotnie triumfowali, tym razem też nie imponują formą. Od niedawna z zespołem trenują ich lider Giba oraz atakujący Leandro Vissotto. W grupie B zajęli drugie miejsce i do Final Six dostali się jako zespół z najlepszym bilansem. Rywalizację przegrali z Polakami, którzy w czterech spotkaniach obydwu reprezentacji zwyciężyli trzykrotnie. Przegrali tylko raz w Brazylii. "Biało-czerwoni" w turnieju finałowym wystąpili sześciokrotnie. Tylko raz udało im się stanąć na podium - przed rokiem przed własną publicznością w Ergo Arenie na pograniczu Gdańska i Sopotu. - Dlatego też z taką determinacją podchodzimy do tegorocznych rozgrywek. Rok temu pojawiały się opinie, że udało nam się tylko dlatego, że graliśmy u siebie. Słyszeliśmy, że mieliśmy słabą grupę. Teraz chcemy udowodnić, że nie był to przypadek. Poza tym turniej finałowy jest dla nas bardzo ważny również ze względu na przygotowania do igrzysk - podkreślił kapitan polskiej kadry Marcin Możdżonek. Bardzo poważnie do rywalizacji podchodzi także trener Andrea Anastasi. - To dla mnie bardzo istotny turniej i bardzo chciałbym znaleźć się na podium. Właśnie z takim założeniem przygotowywaliśmy się do rywalizacji w Sofii. Wiem jak ważna jest walka z najlepszymi w obliczu olimpiady - podkreślił włoski szkoleniowiec. Sześć ekip powalczy w dwóch grupach o awans do półfinału. W grupie E wystąpią gospodarze, czyli Bułgarzy, debiutanci w turnieju finałowym Niemcy i mistrzowie olimpijscy Amerykanie. W teoretycznie silniejszej grupie F grać będą: Polacy, mistrzowie świata Brazylijczycy oraz wicemistrzowie Kubańczycy. Zwłaszcza dla ekipy z Karaibów jest to bardzo ważny turniej, bo nie dostali się na igrzyska. Nagrodą pocieszenia ma być dla nich zwycięstwo w Lidze Światowej. Polacy w fazie interkontynentalnej grali bardzo dobrze. W dwunastu meczach ponieśli tylko dwie porażki - z Brazylią (1:3) i po tie-breaku z Finlandią. Po raz pierwszy od 10 lat pokonali "Canarinhos" w meczu o punkty i udaje im się to coraz częściej. - To jednak jeszcze nic nie znaczy. To nie były mecze o dużą stawkę. Nadal uważam, że Brazylia to najlepszy zespół na świecie - podkreślił Możdżonek. "Biało-czerwoni" czterokrotnie wygrali z Kanadą i ostatecznie triumfowali w grupie B, wyprzedzając "Canarinhos" i pewnie awansowali do decydującej rozgrywki. Więcej punktów w fazie interkontynentalnej zdobyli tylko Niemcy - 30, którzy po raz pierwszy w historii awansowali do turnieju finałowego. Rywalizacja w Final Six rozpocznie się w środę, 4 lipca. Do półfinałów, które odbędą się trzy dni później awansują dwie najlepsze ekipy z dwóch grup. Na 8 lipca zaplanowano finał i mecz o trzecie miejsce. Walka toczy się nie tylko o prestiżowe zwycięstwo, ale także spore pieniądze. Triumfator otrzyma milion dolarów, srebro warte jest połowę tego, a brąz 300 tys. dolarów. Przewidziane są także premie indywidualne dla najlepszych zawodników. Dla MVP turnieju przygotowano czek na kwotę 30 tys. dolarów. Najlepiej punktujący otrzyma 20 tys, a pozostali wyróżnieni - po 10 tys. Program turnieju finałowego LŚ siatkarzy 2012: grupa E 4.7, godz. 19.45: Bułgaria - Niemcy 5.7, 19.45: Niemcy - USA 6.7, 19.45: USA - Bułgaria grupa F 4.7, godz. 16.30: Kuba - Brazylia 5.7, 16.30: Brazylia - Polska 6.7, 16.30: Polska - Kuba półfinały: 7.7, 16.30: zwycięzca gr. F - 2. miejsce gr. E 7.7, 19.45: zwycięzca gr. E - 2. miejsce gr. F o 3. miejsce 8.7, 16.30 finał 8.7, 19.45