Kto pamięta mecze biało-czerwonych na mistrzostwach świata w Japonii? Na twarzach polskich siatkarek w Kraju Kwitnącej Wiśni najczęściej gościł smutek powodowany przegranymi meczami, ale chyba bardziej ówczesną atmosferą wokół kadry. Jednym z zadań przed którymi stanął Bonitta obejmując posadę selekcjonera było ratowanie czego się da z rozbitego zespołu. W Rzeszowie znów widzieliśmy uśmiechnięte Polki, wzajemnie się dopingujące i mobilizujące. Widok doprawdy budujący. W obecnej kadrze jest kilka zawodniczek, które pamiętają nieudane MŚ. Ale są też siatkarki stawiające pierwsze kroki w reprezentacji. Trzeba przyznać, że Włoch zebrał ciekawą grupę. W innych okolicznościach można temu pomysłowi przyklasnąć. Czy jednak jest teraz najlepszy czas na eksperymenty? Zespół, który oglądaliśmy w Rzeszowie, pokazał, że drzemią w nim duże możliwości. Zwłaszcza mecz z mistrzyniami olimpijskimi Chinkami to udowodnił. Już dawno Polki nie były tak blisko historycznego zwycięstwa nad chińską ekipą. Ktoś powie, że Chinki przyjechały bez kilku czołowych zawodniczek. A czy Polki wystąpiły w najmocniejszym składzie? Nie. I to właśnie jest powód do optymizmu. Najważniejszą imprezą sezonu są jednak mistrzostwa Europy do których zostało nieco ponad miesiąc. Czasu naprawdę niewiele. W Belgii i Luksemburgu Polki będą bronić tytułu, a co chyba jeszcze ważniejsze czempionat Starego Kontynentu jest pierwszym krokiem w kierunku igrzysk olimpijskich. Biało-czerwone czekają ciężkie boje i wydaje się, że doświadczenie i umiejętności Małgorzaty Glinki, Joanny Mirek czy Kamili Frątczak może się okazać zbawienne. Bonitta nie zamyka przed nimi drzwi do kadry. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że wymienione zawodniczki będą poważnymi kandydatkami do miejsca w reprezentacji na ME. Glinka wróciła do kadry i jest to chyba jedna z najlepszych informacji jakie w ostatnim czasie dobiegły z reprezentacji. Najlepszej siatkarki Europy z 2003 roku nie ma w kadrze na World Grand Prix, ale "Maggie" była z zespołem w Rzeszowie i pojedzie także na turnieje do Azji. Glinka trenuje indywidualnie i pytanie czy wystarczy jej czasu, żeby osiągnąć wysoką formę na ME. Wyścig z czasem czeka też Mirek, Frątczak czy Natalię Bamber. Bonitta spotkał się z każdą z nich. Zawodniczki usłyszały oczekiwania selekcjonera i otrzymały od selekcjonera rozpiskę z ćwiczeniami do wykonania. Wyścig z czasem czeka też Bonittę, żeby przekazać i wpoić polskim siatkarkom jego pomysł na grę. Po turnieju w Rzeszowie wygląda to obiecująco.