Na początek będziemy emocjonować się rywalizacją pań, a później do walki o prymat na świecie przystąpią panowie. Pierwszy dzień rywalizacji kobiet przyniósł sporo emocji i okazał się wręcz sensacyjny. Z polskiego punktu widzenia wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Polskie siatkarki miały pokonać najlepszą ekipę Afryki Kenię i dokonały tego. Czy zatem można uznać start w MŚ za udany? Jeżeli chodzi o wynik, to na pewno tak. Choć strata seta chluby naszym siatkarkom nie przynosi. Z całym szacunkiem dla ambitnych Kenijek, ale przegrana partia w dużym stopniu była wynikiem słabej gry Polek, a nie umiejętności przeciwniczek po drugiej stronie siatki. Biało-czerwone powielają błędy, które ciągną się za nimi od paru ładnych lat. Szczególnie denerwująca jest strata kilku punktów w jednym ustawieniu. Jedna, druga, trzecia nieudana akcja i naszym zawodniczkom zaczynają drżeć ręce. W takich chwilach ostatnią instancją były zazwyczaj Małgorzata Glinka czy Dorota Świeniewicz, które brały na siebie ciężar gry. Największych gwiazd polskiej reprezentacji nie ma jednak w Kraju Kwitnącej Wiśni i obecne kadrowiczki muszą sobie z tym problemem poradzić. Izabela Bełcik w przegranym trzecim secie pomocy szukała u Kamili Frątczak. 26-letnia zawodniczka, po wręcz koncertowej postawie w pierwszych dwóch odsłonach, dostroiła się jednak do poziomu koleżanek. Usprawiedliwieniem Frątczak jest to, że przez długi czas borykała się z kontuzją i to widać na parkiecie. Z meczu na mecz powinno być jednak coraz lepiej. Obawy musi budzić gra blokiem. Podkreślił to zresztą trener reprezentacji Ireneusz Kłos. Kenijki zbyt łatwo przebijały się przez ręce Polek. A przecież ustawianie "ściany" to jeden z atutów biało-czerwonych. W konfrontacji z silniejszym rywalem bez punktów zdobywanych tym elementem może być ciężko o korzystny rezultat. A przecież Katarzyna Skowrońska-Dolata, Maria Liktoras i ich koleżanki na pewno nie zapomniały jak się blokuje. Zatrważająca jest ilość błędów własnych po których przeciwniczki zdobyły punkty. 25 "oczek", czyli jednego seta, Polki podarowały Kenijkom! Zdecydowanie za dużo. Po meczu z Kenią pewne jest jedno - w środę przeciwko Koreankom biało-czerwone muszą zagrać zdecydowanie lepiej, żeby myśleć o zwycięstwie. A ewentualna wygrana z Koreą Płd. w perspektywie awansu do kolejnej rundy może być bardzo cenna. Gospodarze turnieju już pierwszego dnia przeżyli szok. Japonia po raz pierwszy w historii przegrała z Tajwanem! Ten wynik świadczy o tym, że na mistrzostwach świata nie wolno nikogo lekceważyć. Zespół skazywany na pożarcie może bowiem sprawić niemiłego psikusa. Na tym nie koniec sensacyjnych rozstrzygnięć. Obrończynie mistrzowskiego tytułu Włoszki zaliczyły falstart. Surowej lekcji udzieliły im Serbki. Trener Zoran Terzić ma silny i wyrównany skład, który w grupie D, a także w kolejnej fazie turnieju, może nieźle namieszać. Anja Spasojević, Ivana Djerisilo i spółka zupełnie przyćmiły włoskie gwiazdy. Główne pretendentki do złotego medalu, a więc Chinki, Brazylijki i Rosjanki, zgodnie wygrały swoje mecze. Zwłaszcza Rosjanki błyskawicznie rozprawiły się z Meksykankami. Dominacja Rosji była bezdyskusyjna o czy świadczą wyniki poszczególnych setów 25:8, 25:11, 25:10. 56 minut i po meczu.