Reprezentacja Belgii podróżowała tym samym samolotem co drużyna Piotra Makowskiego. Frauke Dirickx, Helene Rosseaux czy Charlotte Leys to zawodniczki bardzo dobrze znane kibicom polskiej ekstraklasy. Podczas 12-godzinnego lotu z Amsterdamu do Limy mogły uciąć sobie dłuższą pogawędkę z przyjaciółkami z boiska. Po przylocie do stolicy Peru okazało się, że organizator WGP siatkarek nie stanął na wysokości zadania - dyrektor hotelu poinformował polską ekipę, że część sztabu szkoleniowego przez dwa najbliższe dni będzie musiała nocować w innym, oddalonym o kilka kilometrów hotelu. Noclegowe perturbacje nie zmieniły planów ekipy. W środę przed południem (czasu miejscowego) siatkarki przeprowadzą trening na siłowni, a po południu odbędą zajęcia na sali. Do Peru Makowski zabrał 16 zawodniczek, dwie z nich pierwszy turniej obejrzą z trybun. - Ela Skowrońska i Iza Kowalińska dopiero co dołączyły do drużyny i to ich zabraknie w składzie na pierwsze mecze World Grand Prix - powiedział szkoleniowiec. W pierwszym turnieju "Biało-czerwone" zmierzą się kolejno z Belgią (25 lipca), Kanadą (26 lipca) i Peru (27 lipca). Transmisje w Polsacie Sport.