W pierwszym sobotnim meczu Serbia pokonała Portoryko 3:0 (25:14, 25:20, 25:16). W niedzielę o 20.30 Polska zagra z Serbią. Na igrzyska awansuje tylko zwycięzca turnieju, którym będzie wygrany z tego pojedynku. Na spotkanie z Tajkami Jacek Nawrocki dokonał zmiany na środku siatki. Zuzanna Efimienko-Młotkowska zastąpiła Agnieszkę Kąkolewską. Otwarcie spotkania w wykonaniu "Biało-Czerwonych" nie było imponujące. Z w miarę spokojnego prowadzenia (8:5) po dwu błędach w ataku zrobiło się 9:9, a wkrótce nasza drużyna straciła prowadzenie (9:10). W tym momencie nasz szkoleniowiec zdjął z boiska Magdalenę Stysiak, która po wczorajszym drobnym urazie nie czuła się zbyt pewnie. Zastąpiła ją Natalia Mędrzyk. Tajlandia poczuła swoją szansę i próbowała zbudować wyraźniejsze prowadzenie. Dobra zagrywka Martyny Grajber pozwoliła Polkom odzyskać prowadzenie na drugiej przerwie technicznej (16:15). Potem był już horror. Prowadzenie przechodziło z jednej strony na drugą, ale po dramatycznym finiszu górą była nasza drużyna. Start drugiej odsłony był równie nerwowy, jak przebieg praktycznie całej poprzedniej partii. Niezmiennie wynik oscylował wokół remisu. Ekipa Tajlandii znana z dużej skuteczności w obronie dołożyła jeszcze niezłą skuteczność w ataku. Wracając do defensywy rywalek, można naprawdę popaść albo w depresję albo wściekłość po takiej ilości obron. I wreszcie Tajki zdołały zniechęcić nasze siatkarki. Po kolejnych długich wymianach przełamały "Biało-Czerwone" wychodząc na prowadzenie 18:15. Jacek Nawrocki szukał inspiracji do odwrócenia niekorzystnego trendu w zmianach personalnych. Agnieszka Kąkolewska i Katarzyna Zaroślińska-Król starały się bardzo, ale nie zdołały, podobnie jak koleżanki, zapobiec niepowodzeniu. Trzecia odsłona to naprawdę było ciągnięcie sanek pod górę i po kamieniach. Żwawość rywalek w defensywie była imponująca. Każdy punkt po naszej stronie wymagał trzech, czterech prób. Ze strony Tajek bywało podobnie. Ekipa Nawrockiego starała się grać konsekwentnie, cierpliwie szukać, a właściwie oszukiwać rywalki. Trochę oddechu nasza drużyna złapała przy prowadzeniu 13:10. Tajlandia nie pozwalała na zbudowanie poważniejszej przewagi, aż doprowadziła do wyrównania (17:17) i zaczęły się po polskiej stronie nerwy, błędy, a przeciwniczkom wychodziło niemal wszystko. Nasz zespół poderwał się na finiszu doprowadzając do wyrównania po 21. A potem był już horror - bez szczęśliwego dla nas finału. Przegrana do 26 postawiła nasz zespół pod ścianą. Czwarty set zaczął się od prowadzenia naszych rywalek, ale na przerwie technicznej to Polska prowadziła 8:5. "Biało-Czerwone" pilnowały skromnego prowadzenia, które na drugiej przerwie technicznej urosło do czterech punktów (16:12). "Więcej luzu" - podpowiadał swoim zawodniczkom Nawrocki. Niestety w końcówce luzu zabrakło. Tajki goniły i doszły na 23:23. Ostatecznie jednak dwa punkty zapisały na swoim koncie Polki i wygrały czwartą partię 25:23. Tie-breaka Polki zaczęły od świetnego bloku Malwiny Smarzek. To ona ciągnęła grę naszej drużyny, bo nie było łatwo. Tajki wciąż znakomicie broniły. Na zmianie stron nasz zespół prowadził 8:7 po szalonej akcji z obu stron, z dwoma kapitalnymi obronami Smarzek i jej atakiem na koniec. Po świetnym serwisie Joanny Wołosz Polki odskoczyły na 12:9. Później świetnie serwowała Natalia Mędrzyk, a set zakończył się wygraną Polek 15:11 po autowym bloku rywalek. Polska - Tajlandia 3:2 (25:23, 22:25, 26:28, 25:23, 15:11) Polska: Klaudia Alagierska, Natalia Mędrzyk, Zuzanna Efimienko-Młotkowska, Joanna Wołosz, Magdalena Stysiak, Malwina Smarzek-Godek, Paulina Maj-Erwardt (L), Maria Stenzel (L) - Natalia Mędrzyk, Martyna Łukasik, Katarzyna Zaroslińska-Król, Marlena Kowalewska. Tajlandia: Pompun Guedpart, Thatdao Nuekjang, Pleumjit Thinkaow, Onuma Sittirak,Malika Kanthong, Chatchu-On Moksri, Piyanut Pannoy (L) - Yupa Sanitklang (L), Nootsara Tomkom, Wanitchaya Laungtongla. Tabela turnieju: 1. Serbia 2 2-0 6:0 6 pkt 2. Polska 2 2-0 6:2 5 pkt 3. Tajlandia 2 0-2 2:6 1 pkt 4. Portoryko 2 0-2 0:6 0 pkt