Grabowski, w przeszłości m.in. trener PTPS Piła, Atomu Trefla Sopot i Budowlanych Łódź przyznał, że w drugim secie biało-czerwone zagrały rewelacyjnie. "Dziewczyny pokazały, że umieją grać w siatkówkę. Dzisiaj w drugim secie pokazały charakter, agresję, złość boiskową. Przyjemnie się to oglądało. Niestety, szkoda tylko, że zagrały tak w jednym secie, a pozostałe przegrały wysoko do 16" - powiedział szkoleniowiec. Jego zdaniem gospodynie mistrzostw przewyższały Polki w wielu elementach siatkarskiego rzemiosła, ale także cechami wolicjonalnymi. "W tym zespole aż kipiało ze złości i adrenaliny. To co w obronie wyczyniały rywalki - tam nie było straconych piłek. Naprawdę niewiele ataków udało nam się bezpośrednio trafić w parkiet. U nas tylko kipiało w drugim secie, a gdyby to udało się podtrzymać w kolejnych, to Holenderkom nie byłoby wcale tak łatwo" - podkreślił. Grabowski, który był również drugim trenerem żeńskiej kadry, uważa, że mankamentem polskiego zespołu był brak stabilizacji składu i tzw. żelaznej szóstki. "Proszę spojrzeć, ile zmian w trakcie meczu zrobił Giovanni Guidetti (selekcjoner Holandii - PAP), a ile Jacek Nawrocki. I w jakich składach zespoły zaczynały mecz, a w jakich kończyły. Jeżeli tych zmian w trakcie meczu nie ma zbyt wiele, to świadczy to o sile zespołu. Trener Nawrocki wszystko robił by pomóc tej drużynie, tych zmian było bardzo dużo, ale brakowało stabilności" - ocenił. Jak dodał, głównym problemem żeńskiej siatkówki to brak solidnych zawodniczek grających na newralgicznej pozycji, jaką jest w siatkówce lewe skrzydło. "Musi się pojawić pięć-sześć zawodniczek wiodących na tej pozycji i one muszą ciągnąć zespoły ligowe. Wystarczy przejrzeć statystyki z przeciętnego meczu, ale także nawet z dzisiejszego - jak się rozkłada atak w siatkówce. To przecież właśnie lewoskrzydłowe otrzymują najwięcej piłek. Prawie w każdym kontrataku piłka idzie na lewe skrzydło" - tłumaczył. Polki przeciwko Holandii musiały sobie radzić bez kontuzjowanej Anny Werblińskiej. Zdaniem Grabowskiego jej brak był aż nadto widoczny. "Nie może być jednak tak, że my walkę o półfinał mistrzostw Europy gramy w składzie z Anią Grejman. Zagrała naprawdę przyzwoite spotkanie, ale ona przez ostatnie lata była tylko rezerwową w swoich klubach" - zauważył. Trener Pałacu Bydgoszcz z kolei bardzo pozytywnie ocenił powrót do kadry środkowej Sylwii Pyci, mistrzyni Europy z 2005 roku. "Zrobiła na mnie oszałamiające wrażenie. Jej powrót do kadry był zaskoczeniem. W przeszłości walczyła z kontuzjami. I po tym co przeszła, na tym turnieju pokazała, że jeśli potrafisz czytać grę, to wystarczy, żeby być dobrym zawodnikiem. I nie trzeba występować w topowym klubie" - podsumował Grabowski.