Dzień po historycznym zwycięstwie z reprezentacją Brazylii (pierwszym od 48 lat!) polskie siatkarki w Montreux stawić miały czoła drużynie z całkiem innego świata, reprezentacji Kamerunu. Zespół z Afryki w Szwajcarii przegrał już z Rosją (0:3) i w planach miał starcie z Brazylią (w piątek), za faworyta w starciu z Biało-Czerwonymi uchodzić nie mógł. Dla naszej drużyny wygrana z Kamerunem była obowiązkiem i ważnym krokiem w drodze do półfinału MVM. Jacek Nawrocki mógł wreszcie postawić na rezerwowe i dać choć chwilę oddechu zawodniczkom z szóstki, zwłaszcza przed piątkowym bojem z Rosją. Początek meczu był nerwowy, Kamerunki prowadziły 3:1 i wspaniale cieszyły się z każdego punktu. Nasz zespół - z Martyną Łukasik i Klaudią Alagierską na parkiecie - szybko opanował grę, wzmocnił serwis i jął punktować w ataku (8:5, 11:7). Rywalki walczyły ambitnie, starały się zaskoczyć którymś z elementów Biało-Czerwone, ale ich siatkarskie umiejętności nie pozwalały na to, by grać z Polską jak równy z równym (16:12). Niestety podopieczne Jacka Nawrockiego dość swobodnie poczynały sobie na parkiecie, grały nierówno i remis był blisko (18:19). Na szczęście Łukasik trafiała na prawej flance, a cieszynki rywalek zakończyła mocnym serwisem Marlena Pleśnierowicz (24:19). Ostatni punkt nasz zespół zdobył po ataku Martyny Grajber z drugiej linii (25:19). Kamerunki nie zamierzały oddawać pola naszej drużynie, wzmocniły serwis na początku seta drugiego i nawet prowadziły (7:5, 11:10). Nasz zespół potrzebował dłuższej chwili, by wskoczyć na wyższy poziom i zbudować przewagę. Na szczęście dobrą zmianę dała Natalia Murek, to po jej serwisie Biało-Czerwone odzyskały prowadzenie (13:12). Niestety brakowało cały czas koncentracji, aż Jacek Nawrocki poprosił o przerwę i zrugał swoje podopieczne (16:16). Niestety nie przyniosło to efektu, a dobrze atakujące i mocno serwujące rywalki niespodziewanie odskoczyły w samej końcówce na prowadzenie 20:17 i zmierzały po wygraną w secie. W odpowiedzi Klaudia Alagierska postraszyła świetną zagrywką, Martyna Łukasik trafiła w ataku, a Agnieszka Kąkolewska pokazała ręce na siatce i było 22:22. Partię domknęła świetną zagrywką Marlena Pleśnierowicz (25:22). Pozostało wygrać odsłonę numer trzy, a nasz zespół już nie chciał przedłużać pojedynku i od razu rozpoczął partię znakomicie. Mocna zagrywka, pewny atak i dominacja na parkiecie - tak grające Biało-Czerwone chcemy zawsze (8:3). Niestety gra reprezentacji Polski falowała i po chwili Kamerunki - nie sposób odmówić im ambicji, woli walki i czystej siatkarskiej radości - już miały kontakt z naszą drużyną (12:13). Na szczęście dobrze wprowadziły się do gry zmienniczki - Magdalena Damaske i Justyna Łukasik - a zespół z Afryki nieco pomógł błędami własnymi (14:18). W końcówce znów przydarzył się naszej drużynie przestój, ale rywalki grały nierówno i oddały nam ostatnie piłki seta i całego spotkania (22:25). W ten sposób polska kadra pewnie ograła kopciuszka w trzech setach i jest liderem grupy w Montreux Volley Masters. W piątek, na zakończenie fazy grupowej, polska kadra stawi czoła w Montreux Rosjankom. Jeśli wygrają ze Sborną dwie partie (lub cały mecz), zapewnią sobie miejsce w półfinale, a jedna z potęg - Rosja lub Brazylia - dość nieoczekiwanie pojedzie do domu. Początek starcia o godzinie 18:45. Polska - Kamerun 3:0 (25:19, 25:22, 25:22) Sędziowali: Andrea Puecher (Włochy), Christian Wolf (Szwajcaria) Widzów: ok. 500 Polska: Marlena Pleśnierowicz, Agnieszka Kąkolewska, Klaudia Alagierska, Julia Twardowska, Martyna Grajber, Martyna Łukasik, Maria Stenzel (libero) oraz Justyna Łysiak (libero), Natalia Murek, Magdalena Damaske, Julia Nowicka, Justyna Łukasik Kamerun: Yolande Amana, Abdoulkarim Fawziya, Laetitia Bassoko, Theorine Mbeza, Stephanie Fotso Mogoung, Christelle Nana, Victoire L'or Ngon Ntame (libero) oraz Estelle Adiana, Henriette Nadege Koulla, Emelda Piata Zessi, Berthrade Flore Bikatal, Ruth Bibinbe.