Polski podczas turnieju w Warnie już raz zmierzyły się z Azerkami przegrywając 2:3. "Wolę jednak grać z nimi, gdyż dobrze je znamy, niż z Turcją. Ten drugi zespół pokonał tutaj bardzo silne drużyny - Włochy i Rosję" - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" Ireneusz Kłos, selekcjoner biało-czerwonych. Co Polki muszą zrobić, aby zrewanżować się Azerkom za porażkę w grupie? "Powinniśmy dopracować zagrywkę. Mamy ją niezłą, ale musimy być konsekwentni. Poza tym trzeba ustawić szczelny blok na najlepszą zawodniczkę rywali Natalię Mammadową" - tłumaczy szkoleniowiec. Kłos, dla którego jest to pierwszy poważny sprawdzian w roli selekcjonera (do tej pory był asystentem Andrzeja Niemczyka), czuję się w niej coraz lepiej. "Chyba coraz lepiej mi to idzie, zespół dopasowuje się i zaczyna wierzyć, że idziemy w dobrym kierunku" - stwierdził. Jak jednak reaguje na pogłoski, że zawodniczki dzwonią do byłego trenera, prosząc go, żeby wrócił. "Nie wiem czy tak jest, nie kontroluję niczyich rozmów telefonicznych. Zresztą nie zabraniam dziewczynom kontaktowania się z kimkolwiek. To przecież ich prywatna sprawa" - powiedział.