"Awans był na wyciągnięcie ręki. Na całe szczęście jest jeszcze ostatnia szansa na wyjazd do Pekinu. I bardzo dobrze. Gdybyśmy odpadły w Halle zupełnie z rywalizacji o udział w turnieju olimpijskim, to bym się chyba załamała" - dodała Glinka - Mogentale. "To były piekielnie trudne rozgrywki. Co do naszej postawy, należy być zadowolonym. Oczywiście, że były przestoje, słabsze momenty, ale to już urok żeńskiej siatkówki i tego nie da się zmienić. Jednak jestem zdania, iż zagrałyśmy na pewno lepiej, niż podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy. Gdybyśmy się tak zaprezentowały w Belgii i Luksemburgu, to na pewno wróciłybyśmy z medalem" - oceniła reprezentantka Polski. W maju polskie siatkarki wystąpią w turnieju interkontynentalnym. W Japonii wystąpi osiem drużyn: gospodarz, Polska, Serbia, Korea Płd., Tajlandia, Kazachstan, Dominikana i zespół z Afryki lub Ameryki Południowej. Z tego turnieju awans na IO uzyskają cztery zespoły: najwyżej sklasyfikowany przedstawiciel Azji i trzy najlepsze drużyny. "Do końca maja może się jeszcze sporo wydarzyć. Każda z nas rozegra wiele spotkań ligowych i pucharowych. Zmęczenie organizmów będzie ogromne. Jeżeli uda się uniknąć kontuzji, to jestem o wynik spokojna. Atmosfera w zespole jest na tyle dobra, że aż chce się przyjeżdżać na zgrupowanie. Marco Bonitta - po kilku miesiącach prób - w końcu zebrał w kadrze najlepsze zawodniczki. Nie dopuszczam myśli, że nasze wielomiesięczne przygotowania nie przyniosą nam awansu do Pekinu" - podkreśliła Glinka - Mogentale.