"Złotka" po pokonaniu Holandii 3:1 nie popadały w hurraoptymizm i podkreślały, że mecz nie był spacerkiem. - Choć stawka meczu była wysoka - awans do igrzysk olimpijskich w Pekinie, trema mnie nie zżarła - opowiadała Anna Barańska. - Może dlatego, ze traktowałam ten mecz może nie jak zwykły ligowy, ale jak choćby pucharowy. Doświadczenie wyniesione z gry w europejskich pucharach pomogły mi opanować stres. Zresztą po tym meczu wszystkie możemy być zadowolone. - Wynik 3:1 sugeruje, że wygrałyśmy dosyć gładko, ale wcale nie uważam, że mecz był łatwy - to z kolei słowa Eleonory Dziękiewicz. - Na parkiecie cały czas trwała jednak wojna nerów i walka z naszymi słabościami. Wiadomo, takie mecze na początku każdego turnieju są szczególnie trudne. Nasze środkowe zostały zdziesiątkowane przez choroby i kontuzje. Mamy skład jaki mamy i musimy sobie w takim radzić. I na razie wychodzi to nam całkiem nieźle. Absolutnie nie odczuwałam żadnej zwiększonej odpowiedzialności. Był to mecz taki sam jak na Pucharze Świata.