Obie drużyny przegrały półfinałowe spotkania. Jastrzębianie ulegli Trentino BetClic (0:3), a Dynamo musiało uznać wyższość innej rosyjskiej drużyny Zenitu Kazań (0:3). Siatkarze Dynamo pojawili się w hali PalaOnda godzinę przed meczem. Trener Jurij Czerednik zebrał wszystkich zawodników na środku boiska, mobilizując ich jeszcze przed bojem z wicemistrzem Polski. Jastrzębianie rozpoczęli rozgrzewkę kilkanaście minut później. Zawodnicy z Jastrzębia Zdroju i trener Lorenzo Bernardi zapewniali, że zrobią wszystko, żeby stanąć na podium. Niedzielny rywal sportowo zapewne słabszy od Trentino, ale bez wątpienia równie groźny. Asem atutowym Dynama jest Brazylijczyk Dante. Siergiej Grankin, Aleksiej Kazakow czy Paweł Krugłow to gracze, którzy również są zaprawieni w bojach na międzynarodowej arenie. Trener Bernardi nie dokonał zmian w wyjściowej szóstce w porównaniu z meczem z Trentino. Na rozegraniu wystąpił Grzegorz Łomacz, parę przyjmujących stanowili Lukas Divis i Benjamin Hardy, na środku bloku wystąpili Bartosz Gawryszewski i Łukasz Polański, na pozycji atakującego Mitja Gasparini, a libero tradycyjnie Paweł Rusek. Spotkanie dobrze rozpoczął polski zespół. Po dobrych akcjach Gaspariniego jastrzębianie prowadzili 2:0. Dwa punkty przewagi gracze Bernadiego utrzymali do pierwszej przerwy technicznej (8:6). Wtedy zaczęły się kłopoty. Jastrzębianie nie mogli poradzić sobie z zagrywką Kazakowa, a nawet gdy już dograli piłkę, to popełniali błędy w ataku. Dwukrotnie piłkę w aut posłał Divis, raz w boisko nie trafił Polański i zrobiło się 8:11. Na szczęście kiepska seria nie trwała długo. Wicemistrzowie Polski poprawili przyjęcie i Łomacz mógł prowadzić kombinacyjną grę. Dobrze w obronie spisywał się Rusek (świetnie podbity potężny atak Krugłowa), co dawało okazję do kontrataków, które kończyli Divis i Hardy. W efekcie straty zostały odrobione i na drugą przerwę techniczną jastrzębianie schodzili z jednopunktowym prowadzeniem (16:15). W decydującej fazie seta szczęście sprzyjało polskiej drużynie. Przy stanie 22:20 na zagrywce pojawił się rezerwowy Maciej Pawliński. Piłka po jego serwisie zatańczyła na taśmie i spadła na boisko Dynamo. Rosjanie odrobili część strat głównie za sprawą Dante. Trener Bernardi poprosił o przerwę i to poskutkowało. Jastrzębski Węgiel miał setbola po ataku Hardy'ego (24:22). Pierwszą piłkę setową Dynamo jeszcze obroniło, ale w kolejnej akcji Divis atakiem ze skrzydła (dobre rozegranie Łomacza na pojedynczy blok) zakończył pierwszą partię. Drugiego seta od mocnego uderzenia rozpoczął Gasparini, który zagrywką "ustrzelił" Petera Veresa. W kolejnych akcjach trwała zacięta walka o każdy punkt. Znów problemy pojawiły się, kiedy w polu zagrywki stanął Kazakow. Jastrzębianie stracili w jednym ustawieniu dwa punty (9:12). Później blokiem został zatrzymany Gasparini i Dynamo "odskoczyło" na cztery "oczka" (10:14). Sygnał do odrabiania strat dał Divis, który zagrywką zaskoczył Veresa. Gawryszewski wspólnie z Hardym zablokowali Krugłowa i zrobiło się tylko 13:14. Niestety, błędy popełniane przez jastrzębian sprawiły, że znów musieli "gonić" wynik (14:18). Wydawało się, że przewaga Dynama jest bezpieczna. Gracze Bernardiego ambitnie walczyli. Niesamowita była akcja przy stanie 23:21 dla Dynama. Divis obronił mocny atak rywali, z przechodzącej piłki poprawił Szczerbinin, ale trafił prosto w leżącego Słowaka. Zaskoczeni Rosjanie dotknęli siatki i punkt, przy aplauzie widzów zgromadzonych w hali PalaOnda, zdobyli wicemistrzowie Polski. Jastrzębianie mieli szansę, żeby wyrównać, ale sędziowie pokazali aut po ataku Hardy'ego. Ta decyzja wywołała gwizdy na trybunach. Dynamo nie wypuściło szansy z rąk. Rosjanie wygrali drugiego seta 25:22 i wyrównali stan meczu na 1:1. Trzeciego seta lepiej rozpoczęli jastrzębianie, od prowadzenia 3:0. Szybko jednak przewaga została roztrwoniona. Grankin wykorzystywał dobre przyjęcie i wystawiał szybko do Dante oraz Veresa, gubiąc blok Jastrzębskiego Węgla. W odpowiedzi Łomacz rozegrał piłkę na drugą linię do Divisa. Słowak na "wyczyszczonej" siatce nie mógł się pomylić. Gracze ze stolicy Rosji wykorzystywali jednak najmniejszy błąd jastrzębian i dzięki temu prowadzili 8:6, 12:9, 16:11. Podopieczni Czerednika grali coraz lepiej, a polski zespół nie mógł znaleźć recepty, żeby ich powstrzymać. Bernardi wziął czas, na boisko posłał Marcina Wikę (zastąpił Hardy'egpo), ale nic to nie pomagało. Przewaga Dynama urosła do 8 punktów (22:14) i stało się jasne, że tego seta Jastrzębski Węgiel nie wygra. Jastrzębianie znaleźli się pod ścianą. Czwartą partię musieli wygrać, żeby przedłużyć marzenia o podium Ligi Mistrzów. Problem w tym, że Dynamo w dalszym ciągu grało na wysokim poziomie. Ubiegłoroczny finalista Ligi Mistrzów na pierwszej przerwie technicznej prowadził 8:5. Mimo ambitnej postawy, jastrzębianom nie udawało się zniwelować strat. W środkowej fazie seta błędy zaczęli też popełniać Rosjanie i dzięki temu przewaga stopniała do jednego punktu (16:17). Sprawy w swoje ręce wziął jednak Dante, zagrywkę popsuł Yudin, a Gasparini nie trafił w boisko z prawego skrzydła i zrobiło się 17:21. To był decydujący moment tego seta. Meczbola Dynamo miało po lekkim ataku Dante (w obronie zagapił się Gasparini), a chwilę później Słoweniec został zablokowany i ten sposób zakończył się mecz. Robert Kopeć, korespondencja z Bolzano Mecz o 3. miejsce Final Four LM: Jastrzębski Węgiel - Dynamo Moskwa 1:3 (25:23, 22:25, 16:25, 21:25) Jastrzębski Węgiel: Gasparini, Polański, Divis, Łomacz, Gawryszewski, Hardy, Rusek (libero) oraz Yudin, Pawliński, Wika, Pająk Trener: Lorenzo Bernardi Dynamo: Dante, Kazakow, Krugłow, Veres, Szczerbinin, Grankin, Stepanjan (libero) oraz Szestak Trener: Jurij Czerednik