W pierwszym meczu challenge round (mecz i rewanż) Zaksa wyraźnie przegrała z mistrzem Włoch, drużyną CoprAtlantide Piacenza 0:3 (18:25, 21:25, 14:25). Żeby awansować do Final Four pucharu CEV drużyna z Kędzierzyna musi u siebie najpierw wygrać 3:0, a potem rozstrzygnąć na swoją korzyść "złotego seta". Mimo bardzo trudnego zadania, Kędzierzyn nie zamierza składać broni. "Pokazaliśmy już, że nigdy nie odpuszczamy, będziemy chcieli pokazać się z dobrej strony. Trzeba grać do końca, wszystko jest możliwe" - powiedział drugi trener Zaksy, Andrzej Kubacki. Dodał, że przed przegranym pierwszym meczem we Włoszech - mimo rad Michała Masnego, żeby potraktować wyjazd jak "święto siatkówki" - stawka spotkania negatywnie wpłynęła na grę jego zespołu. "Nie ma co ukrywać, zagraliśmy słabe spotkanie. Może trochę się wystraszyliśmy, większość naszych zawodników nigdy wcześniej nie grała w pucharach o taką stawkę. Zapłaciliśmy frycowe. Byliśmy spięci, teraz za to nie mamy żadnego obciążenia, skupimy się na swojej grze" - zapowiedział Kubacki. W środę w Kędzierzynie do pełnej dyspozycji trenerów będą wszyscy zawodnicy - oprócz Roberta Szczerbaniuka, który narzeka na problemy z kolanem. "Poza nim, wszyscy zawodnicy są zdrowi" - zaznaczył drugi trener Zaksy.