Polacy nie kalkulowali. Pokonali Serbów i trafili do grupy śmierci z obrońcą mistrzowskiego tytułu Brazylią i brązowym medalistą poprzedniego mundialu Bułgarią. "Wygraliśmy trzy mecze i czeka nas prawdopodobnie najtrudniejsza droga do finału, ale zagraliśmy tak, jak podyktowało nam serce i jesteśmy z tego dumni" - dodał rozgrywający "Biało-czerwonych". "Trener porobił parę zmian, gdy przestało nam się układać i widać, że były to dobre posunięcia. Ten mecz jak żaden inny pokazał, że jesteśmy zespołem i dzięki temu szkoleniowiec ma większy wachlarz możliwości" - ocenił Michał Winiarski. "Już przed turniejem powtarzaliśmy, że nasza siła będzie leżała w zespołowości i mecz z Serbami to udowodnił. Wszyscy z nas, którzy wchodzą na parkiet z ławki, gdy dostają okazję do grania, pomagają zespołowi, by zwyciężał. Żadna z drużyn, z którą graliśmy, nas nie zaskoczyła. Każdy w siatkówce zna się jak łyse konie. Gdy spędza się wiele godzin przy rozpracowywaniu człowieka, oglądaniu wideo materiałów z meczów, to potem nie ma możliwości, by coś nieoczekiwanego się stało. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani taktycznie i fizycznie" - stwierdził Zbigniew Bartman. "Zmiennicy w meczu z Serbią wypełnili w stu procentach swoje role. Było to świetne spotkanie w naszym wykonaniu. Kolejny rozdział będziemy pisać w Ankonie" - podkreślił Krzysztof Ignaczak. "Zadanie zostało wypełnione w stu procentach, bo wygraliśmy wszystkie trzy spotkania. Teraz dwa dni odpoczynku przed nami. Jeden spędzimy w autokarze do Ankony, a drugi poświęcimy na naładowanie akumulatorów. Konieczna jest wizyta na siłowni, bo zaczyna brakować nam mocy" - mówił Piotr Gruszka.