W pierwszym secie sobotniego pojedynku z Argentyną gra polskich siatkarzy nie układała się najlepiej. Goście wykorzystali słabość naszych zawodników wygrywając inauguracyjną partię 25:19. - Myślę, że wpływ na naszą grę w pierwszym secie miało zmęczenie. Piątkowy mecz skończył się dosyć późno, do tego doszły emocje, które nie pozwoliły nam zasnąć spokojnie. Może nie byliśmy zaspani, ale ciężko było się zmobilizować od pierwszej piłki - tłumaczył atakujący Skry Bełchatów. W pierwszym meczu z Argentyną 22-letni siatkarz, jak przyznał, nie miał najlepszego dnia i słusznie został ściągnięty przez trenera. - Na tym polega ten sport, że jak ktoś ma słabszy dzień to pojawia się zawodnik rezerwowy, który ma naprawić, to co poprzednik popsuł. W piątek nie grałem najlepiej i trener podjął słuszną decyzję. Grzesiek (Szymański - przyp. red.) godnie mnie zastąpił, a to czy ja będę występował czy Grzesiek będzie rozgrywać się na treningach - podkreślił Wlazły. Robert Kopeć, Rafał Dybiński; Bydgoszcz