"Mamy mocniejszy skład niż przed rokiem, ale to nie znaczy, że już należy nam zawiesić złote medale na szyi" - powiedział w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" atakujący Skry Mariusz Wlazły. "Inne zespoły też się wzmocniły i moim zdaniem w tym sezonie liga będzie bardziej wyrównana niż ostatnio. Oczywiście będziemy chcieli wygrać ze wszystkimi, ale też każdy będzie chciał nas pokonać w myśl zasady: bij mistrza!" - dodał Wlazły. Kadra Skry jest na tyle mocna, że rolą rezerwowych będą musieli się zadowolić reprezentanci Polski: Michał Bąkiewicz, Marcin Możdżonek czy Bartosz Kurek. "Kto powiedział, że oni będą w rezerwie? Nikt nie stoi na straconej pozycji. Sezon jest długi, przed nami wiele meczów w ekstraklasie i Lidze Mistrzów. Każdy będzie miał swoje pięć minut. Trener tak nas przygotowuje, że dla każdego znajdzie się miejsce w zespole. I wchodzący z ławki nie będą gorsi od tych z pierwszej szóstki. W tym tkwi siła Skry" - podkreślił uczestnik igrzysk olimpijskich w Pekinie. Mistrz Polski kompletował skład z myślą o obronie tytułu i zawojowaniu Ligi Mistrzów. "Turniej finałowy Ligi Mistrzów to nasz cel, ale w tym roku mamy jeszcze trudniejszą grupę niż poprzednio (Skra trafiła do grupy F z VfB Friedrichshafen, Iskrą Odincowo i Panathinaikosem Ateny - przyp. red.) Według mnie jest najcięższa w historii naszych występów w europejskich pucharach. Jednak z drugiej strony my też mamy mocny zespół. Każdy z nas chce pokazać się z jak najlepszej strony w Lidze Mistrzów. Tym razem droga do finału będzie trudniejsza, bo nie gramy go u siebie, ale to niczego nie zmienia. Zrobimy wszystko, by zagrać w Final Four" - stwierdził Wlazły, który dopiero od tygodnia trenuje z pełnym obciążeniem. Po kontuzji palca nie ma już śladu. "Byłoby zbyt kolorowo, gdyby nic nie bolało. Nie ma siatkarza, którego nic nie boli. Palec wyleczyłem, ale od roku bolą mnie kolana. To poważna sprawa, uraz się pogłębia, ale cierpi na to wielu zawodników i jakoś można z tym grać. Ja też będę musiał" - zakończył Wlazły.