- Myślałem, że Polska jest krajem demokratycznym, w którym szanuje się wolność słowa. Chyba jednak się myliłem - powiedział Chudik na łamach "Przeglądu Sportowego". Po ostatnie piłce w piątym secie zdenerwowany trener ruszył w stronę liniowego. - Nie byłem wcale agresywny. Mówiłem liniowemu, żeby spojrzał mi prosto w oczy i powiedział, czy jest pewien, że podjął słuszną decyzję. Nie będę ogłaszał publicznie, co mi odpowiedział, bo było to słowo niecenzuralne. Zamurowało mnie, chciałem, żeby to powtórzył - tłumaczył trener. - Trenerzy nie mogę wypowiadać się o pracy sędziów. Nie mogę ich ani zganić, ani pochwalić. Na Słowacji szkoleniowcy wystawiają arbitrom oceny, a w Polsce zamyka się nam usta - podkreślił Chudik. - Dwa tysiące to najniższy wymiar kary. Zarząd wnioskował o najwyższą karę, czyli 15 tysięcy złotych i zawieszenie na 4 mecze. Nie chodziło tylko o krytykowanie sędziów, ale głównie o to, że Chudik był agresywny w stosunku do liniowego. Takie zachowanie nie zdarzyło się dotąd w Polskiej Lidze Siatkówki. Postanowiliśmy złagodzić karę, bo Słowak jest w lidze nowym człowiekiem. Trener może odwołać się do Trybunału Odwoławczego PZPS, ale nie sądzę żeby coś wskórał. Jego wina jest ewidentna - argumentował główny komisarz PLS Cezary Matusiak. - Chyba najlepiej będzie, jak przeproszę za swoje zachowanie i nic więcej nie powiem, bo wlepią mi kolejna karę. Poniosły mnie nerwy, ale nadal uważam, że decyzja sędziego była błędna. Ten mecz powinien nadal trwać - dodał szkoleniowiec Mostostalu.